Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z niemieckiego pucharu do Polski. Jak wypada porównanie?

Tomasz Galas
Porównując regionalny Puchar Polski z jego odpowiednikiem z Niemiec można znaleźć kilka podobieństw, ale jeszcze więcej różnic.

Polski Związek Piłki Nożnej i związki okręgowe poprzez odświeżanie formuły regionalnych pucharów starają się uatrakcyjnić rozgrywki. Jednak nie wszystkie drużyny przykładają wagę do meczów pucharowych, wręcz traktują te starcia po macoszemu. O różnicach między regionalnym Pucharem Polski, a jego odpowiednikiem z Niemiec opowiedzieli Patryk Rajkowski i Daniel Wólkiewicz.

Patryk Rajkowski wrócił przed rozpoczęciem rundy jesiennej do Gryfa Polanów po czteroletniej niemieckiej przygodzie, którą zaczął w FSV Waltershausen. Grając w rezerwach tego klubu odbudował się po kontuzji więzadeł krzyżowych, której nabawił się jeszcze w Gryfie. Potem awansował do pierwszej drużyny Waltershausen i pokazał się z tak dobrej strony, że zapracował na transfer do występującego w Thüringenlidze (szósty poziom rozgrywkowy) FSV Wacker 03 Gotha. W barwach tych klubów zaliczył kilka występów w Pucharze Turyngii.

Daniel Wólkiewicz od 2017 roku występuje w Darłovii Darłowo. W sezonie 2013/14 był zawodnikiem czwartoligowego BFC Dynamo Berlin. Trafiając do tego klubu miał szczęście, że we wcześniejszym sezonie jego koledzy z drużyny triumfowali w pucharze regionu berlińskiego, co dało możliwość rywalizowania na szczeblu centralnym z występującym w Bundeslidze VfB Stuttgart. W tym samym roku w pucharze regionalnym Dynamo odpadło w półfinale po rzutach karnych z późniejszym triumfatorem, Viktorią 1889 Berlin.

Format turnieju w Polsce i Niemczech wygląda podobnie. Mecze rozgrywane są oczywiście systemem pucharowym, bez rewanżu. Przy wyniku remisowym zarządza się dogrywkę. Gdy ta nie przynosi rozstrzygnięcia, strzela się rzuty karne. W pucharze KOZPN dogrywki rozgrywa się dopiero od ćwierćfinału, we wcześniejszych fazach w przypadku remisu po 90 minutach od razu strzela się jedenastki. Puchary w Niemczech różnią się tym, że od pierwszej rundy, w przypadku remisu, gra się dogrywkę i gdy ta nie przyniesie zwycięzcy, zarządzane są rzuty karne.

Puchary łączy także to, że gospodarzem meczu jest drużyna z niższej klasy rozgrywkowej, a jeżeli kluby występują na tym samym poziomie, gospodarz wybierany jest poprzez losowanie. Triumfator pucharu awansuje do pucharu szczebla ogólnokrajowego. Drobna różnica pojawia się w klasie uczestniczących zespołów. W Polsce udział biorą drużyny z czwartego poziomu rozgrywkowego i niższych, a w Niemczech z trzeciego i niższych.

- Kluczową różnicą jest na pewno podejście zawodników – twierdzi Patryk Rajkowski.

- W Polsce czasem pojawia się taka myśl, że rywali z niższej ligi pokona się bez większego wysiłku, ale wszystko się może wydarzyć. Jeżeli nie jest się skoncentrowanym, nie podejdzie się do meczu na 100 procent, może przydarzyć się jakaś wpadka. Gdy się odpadnie, nie ma wielkiej tragedii. W Niemczech natomiast jest większa presja, bo tam nikt nie chce odpaść z pierwszą lepszą drużyną. To byłby ogromny wstyd. W Polsce puchar jest traktowany po macoszemu, „byle go zagrać i mieć z głowy”. Tutaj są ważniejsze sprawy niż puchar, w szczególności, gdy klub walczy o byt w lidze - dodaje pomocnik Gryfa Polanów.

-Za zachodnią granicą jest większe zainteresowanie futbolem – zwraca uwagę Daniel Wólkiewicz.

- Nieważne, czy to mecz ligowy, czy pucharowy, zawsze stadiony są pełne. Kibice przychodzą całymi rodzinami po to, aby się bawić. Każdy mecz jest świętem. Tutaj nieraz gra się przy prawie pustych trybunach. Kolejną różnicą jest na pewno medialność rozgrywek. Pucharowe mecze były najpierw zapowiadane, potem transmitowane w lokalnych telewizjach, a w klubach przygotowywano gazetki i programy meczowe. U nas wszystko jest bardziej anonimowe. W Niemczech nawet we wcześniejszych rundach dało się wyczuć atmosferę pucharu, każdy mecz wyglądał jak finał. Pełen profesjonalizm – dodaje piłkarz Darłovii.

- Według mnie pierwsze rundy są zbędne, prawdziwa gra zaczyna się od ćwierćfinałów, gdy pojawia się szansa zmierzenia się z lepszymi przeciwnikami – uważa Rajkowski.

- W Polsce z rywalami z niższych lig gra się na różnych, czasem fatalnych murawach. W Niemczech niektóre boiska też były w gorszym stanie, ale nie oszukujmy się, nie ma porównania, jak wygląda gorsza murawa tam, a tu. Dla słabszych drużyn mecz z rywalem z wyższej półki jest ogromną szansą, nie tylko na pokazanie się, ale także utarcie im nosa. Do takich meczów teoretycznie silniejsi podchodzą trochę na luzie. Pod tym względem Niemcy nie różnią się od nas. Jednak dla niektórych słabszych niemieckich zespołów puchar jest ważniejszy od ligi. Pamiętam, jak z Gotha pojechaliśmy do drużyny z niższej ligi, mieliśmy wtedy trochę problemów, bo walczyliśmy o utrzymanie, puchar nie był tak ważny. Kilku zawodników z podstawowej jedenastki usiadło na ławce, a rywale byli niesamowicie zmotywowani. Byliśmy w szoku, bo Ci piłkarze dali z siebie wszystko, oddali serducho na boisku. Ostatecznie odpadliśmy po karnych. Z polskiego pucharu jeden mecz utkwił mi w pamięci, gdy z Gryfem jakieś 10 lat temu graliśmy na Gwardii. Dzielnie z nimi rywalizowaliśmy, w ferworze walki straciłem ząb. Kiedyś puchar odgrywał ważniejszą rolę – wspomina były gracz Waltershausen i Gotha.

-U nas zaciekawienie pucharami zaczyna się dopiero od półfinałów – twierdzi z kolei Wólkiewicz.

- We wcześniejszych fazach przez niektóre drużyny mecze są odpuszczane, często przez problemy kadrowe. Za zachodnią granicą nie ma nastawienia, że jedziemy i odbębnimy ten mecz, żeby nie było kary. Tam dla drużyny z niższej ligi możliwość zagrania z lepszym rywalem jest spełnieniem marzeń. Wydaje mi się, że w Polsce dopiero finał sprawia, że można czuć się spełnionym. Mecz finałowy cieszy się oczywiście większym zainteresowaniem, bo to jedyny taki mecz w roku. Pamiętam spotkanie z Gwardią, w którym strzeliłem dwie bramki (2015 rok, Gwardia wygrała z Bałtykiem 3:2 – dop. red.), była wtedy fajna otoczka wokół tego meczu, prawie jak w Niemczech – dodaje.

Mecze 1/8 finału Pucharu Polski okręgu koszalińskiego zostaną rozegrane wiosną 2019 roku. Czwartoligowy Gryf Polanów Patryka Rajkowskiego rozegra na wyjeździe spotkanie z występującym na tym samym poziomie rozgrywkowym Orłem Wałcz. Występująca w klasie okręgowej Darłovia Darłowo, z Danielem Wólkiewiczem w składzie, będzie gościć u siebie występującego ligę wyżej Rasela Dygowo.

Zobacz także Reportaż o Romualdzie Bobisie - trenerze dzieci i młodzieży z Niemicy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto