Chcą szacunku i godnych zarobków
Szesnasty sierpnia zapisze się jako czarny dzień dla ratownictwa medycznego w Gorzowie. Właśnie dziś do Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego wpłynęło ponad 40 wypowiedzeń. To oznacza, że z pracy postanowili zrezygnować wszyscy ratownicy kontraktowi. Dlaczego zdecydowali się na taki krok?
- Przede wszystkim chodzi o brak podwyżek stawek, które nie zmieniają się od kilkunastu lat. A my chcemy po prostu godnie żyć i mieć zawodową stabilizację. Nikt z nami nie rozmawia, nie ma żadnego dialogu, ale za to cały czas słyszymy, że nasza praca to misja i mamy ją wykonywać dla idei. Domagamy się szacunku i tego, aby w końcu zaczęto nas traktować poważnie - mówią rozgoryczeni ratownicy.
Średnia stawka za godzinę pracy ratowników w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie wynosi 31 złotych brutto. To oznacza, że po odjęciu wszystkich kosztów i składek zarabiają oni około 3 tysięcy złotych miesięcznie. Ale chodzi tutaj nie tylko o pieniądze.
- Jesteśmy zatrudniani na umowy cywilno-prawne, albo musimy zakładać działalność gospodarczą, co oznacza, że nie mamy żadnych korzyści związanych z posiadaniem etatu i tracimy wszystkie przywileje pracownicze - dodają.
Stos wypowiedzeń na biurku
Doprowadzeni do ostateczności ratownicy medyczni zdecydowali się na złożenie wypowiedzeń.
Z powodu braku odzewu o zmianę warunków umowy zawartej 31.03.2021, tj. stawki godzinowej, wypowiadam umowę z zachowaniem miesięcznego okresu wypowiedzenia ze skutkiem na koniec miesiąca - można przeczytać w pismach, które trafiły na biurko dyrektora Samodzielnej Publicznej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie.
Oznacza to, że umowa dla pracowników kontraktowych, którzy złożyli takie pismo, wygaśnie pod koniec września. Co będzie później? Wszystko wskazuje na to, że pogotowie ratunkowe czeka paraliż.
- Takiej sytuacji można się było spodziewać od dawna i wcale się nie dziwię, że ratownikom w końcu skończyła się cierpliwość. Jeszcze w lipcu sygnalizowałem służbom wojewódzkim, że sytuacja jest dramatyczna i prosiłem o pilne zajęcie się sprawą. Do dziś nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Wraz z likwidacją tak zwanego dodatku covidowego od czerwca ci ludzie stracili szansę na przyzwoite wynagrodzenie. Skończyło się klaskanie z balkonów i teraz mówi się im, że mają pracować po kilkaset godzin miesięcznie za śmieszne pieniądze, więc ta frustracja rośnie - komentuje Andrzej Szmit, dyrektor Samodzielnej Publicznej Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie.
Tymczasem, jak tłumaczy Karol Zieleński, dyrektor biura wojewody lubuskiego - wojewoda organizuje system ratownictwa medycznego i zawiera porozumienie z Narodowym Funduszem Zdrowia, który jest płatnikiem i podpisuje umowy z dyspozytorami karetek, czyli stacjami pogotowia. Natomiast to stacja pogotowia ma podpisane kontrakty z ratownikami medycznymi.
- Na przełomie czerwca i lipca odbyły się rozmowy z dyspozytorami, podczas których wojewoda lubuski informował o planowanym podniesieniu stawek za dobowe utrzymanie jednej karetki. Obecnie stawka ta wynosi 3150 złotych w przypadku zespołu „P”, czyli wyjeżdżającego do chorych bez lekarza oraz 4200 złotych na zespół „S”, czyli taki, gdzie ratownikami medycznymi dowodzi lekarz. Od września stawki te wzrosną o 8% - mówi Karol Zieleński.
Odejście wszystkich pracowników kontraktowych może spowodować ogromną lukę w obsadach karetek. Jak dodaje dyrektor Andrzej Szmit - zostanie wówczas tylko kilku pracowników etatowych, ale żaden z nich nie ma uprawnień do prowadzenia pojazdów uprzywilejowanych.
Zobacz też:
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?