Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szukanie winnych i odbijanie piłeczki. Agonia AZS Koszalin [WIDEO]

Krzysztof Marczyk
Krzysztof Marczyk
Trwające postępowanie związane z aferą All Sports Promotion, przedłużająca się procedura upadłościowa Spółki AZS Koszalin SA, możliwe pozwy cywilne ze strony zawodników. To poważne rysy na wizerunku miasta. Włodarze odpierają zarzuty.

- Pytania odnośnie zaległych wypłat dla pracowników klubu, sztabu szkoleniowego i zawodników należy kierować do rady nadzorczej, która jest w trakcie przygotowywania wniosku do upadłości spółki - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej Przemysław Krzyżanowski, Zastępca Prezydenta Miasta ds. Polityki Społecznej.

- Od wielu lat, jako miasto Koszalin, uchwałami Rady Miejskiej dofinansowujemy i AZS Koszalin, i Energę AZS Koszalin, kwotą 2 mln 300 tys. zł z tytułu promocji miasta. Te kwoty przekazujemy w formie dotacji. Z naszej strony realizowaliśmy wszystko, jak trzeba - dodał wiceprezydent i jednocześnie przypomniał, że kilka miesięcy temu odbyła się w Urzędzie Miejskim kontrola przedstawicieli Urzędu Kontroli Skarbowej ze Szczecina.

- UKS dokładnie prześledził dotacje, które miasto przekazywało do AZS, sposób ich rozliczenia. Zastrzeżeń nie stwierdzono. Przypomnę, że w Koszalinie mamy ponad 50 różnych klubów i stowarzyszeń sportowych. Udział miasta w tych dotacjach jest różny, ale tylko i wyłącznie domeną władz tych klubów i stowarzyszeń jest kwestia rozliczania się z tego i pozyskiwania sponsorów. Wspieramy te kluby dotacjami, szczegółowo są one rozliczane. Na tą szczegółowość narzekają oczywiście prezesi klubów i stowarzyszeń, ale robimy to świadomie. W dalszym ciągu jednak nie o wszystkim decyduje prezydent miasta, np. o sytuacji wewnętrznej klubów i stowarzyszeń. Prezydent miasta jest dotującym sport na różnych poziomach, ale już polityka finansowa, to czy dane kluby wchodzą w zadłużenie, jest sprawą tych prezesów i tych zarządów, które problemy mają. I oni taką odpowiedzialność ponoszą - podkreślił.

Procedura upadłościowa AZS Koszalin przedłuża się

Wiceprezydent Krzyżanowski przypomniał jednocześnie, że dłużnikiem wobec miasta jest także AZS Koszalin. Miasto w tym roku przekazało AZS dwie transze, łącznie 1 mln. zł.

- I niespecjalnie widzimy możliwości, by klub mógł z miastem rozliczyć się z tej dotacji. Jako miasto, oczekujemy od AZS pełnych rozliczeń i naprawy tej sytuacji. A zobowiązania klubu wobec miasta, to na dziś około pół miliona złotych - wskazywał.

Jeśli dodać do tego fakt, że prezes AZS Leszek Doliński i przedstawiciele rady nadzorczej mają problem, by złożyć wniosek o upadłość spółki do sądu, bo nie zgromadzili jeszcze kompletu dokumentów, to sprawa robi się skomplikowana. Klubowi grożą ze strony zawodników pozwy cywilne, bo ci zamierzają domagać się zaległych wypłat.

- Czym innym jest wsparcie miasta, a czym innym polityka finansowa klubu i tego, jak pieniądze są wydatkowane. Wreszcie czym innym są działania Fundacji All Sports Promotion, która pozyskiwała sponsora, ale tutaj poczekajmy na jakiekolwiek wyroki, które mogą pojawić się w tej kwestii. To bada prokuratura. A kłopoty finansowe AZS Koszalin miał zawsze. Nigdy nie było tak, by klub zakończył rok z zerowym kontem. I jakoś, dzięki dotacjom i sponsorom zobowiązania udawało się spłacać - wyjaśniał Krzyżanowski.

Prezydent Koszalina Piotr Jedliński o AZS Koszalin: Koszykówkę trzeba będzie budować od nowa [wywiad]

Mówiło się wcześniej o tzw. "planie naprawczym", by zadłużoną spółkę dokapitalizować kwotą 1 mln. zł, ale z pomysłu omawianego na spotkaniu radnych z przedstawicielami klubu i kibicami szybko się wycofano.

- Ta kwota absolutnie nie zabezpieczyłaby żadnych rozgrywek i działalności klubu do końca 2019 r. - mówił P. Krzyżanowski.

- Ten dodatkowy milion zł od razu zostałby przekazany na zadłużenie. Więc w sierpniu stanęlibyśmy do przygotowań do sezonu z zerowym budżetem. Więc znów należałoby wydać kolejne kilkaset tysięcy, a może i milion, i przekazać na działalność klubu. Ta kula śniegowa zadłużenia tylko by się rozpędzała. Dlatego dobrze, że ta sytuacja została zatrzymana - podkreślił.

Krzyżanowski odpiera przy tym zarzut, że dofinansowanie klubu milionem zł pozwoliłby wyjść miastu z twarzą.

- W żadnym razie tak by nie było. Zadłużenie spółki to około 1,5 mln. Zostają więc długi na około pół miliona. A przed nami okres przygotowawczy, przed nami rozpoczęcie rozgrywek ligowych. Więc zadaję pytanie - z czego? Jak? Rynek sponsorski jest trudny, nie mamy w regionie wielkich spółek Skarbu Państwa, które mogłyby ewentualnie wspierać sport. Wiemy, jak ciężko jest tym klubom pozyskać jakichkolwiek sponsorów. Obraz, jaki nam się z tego wyłania jest taki, że to miasto, dla wielkiej liczby klubów i stowarzyszeń, jest głównym sponsorem. I nie dla wszystkich tych pieniędzy wystarcza - podsumował wiceprezydent.

POLECAMY TAKŻE

Gk24.pl

Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Szukanie winnych i odbijanie piłeczki. Agonia AZS Koszalin [WIDEO] - Głos Koszaliński

Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto