Parkować, czy nie parkować? Problem z parkowaniem w centrum Koszalina. Sygnał od czytelnika

- Zaparkowałem samochód w pobliżu sklepu Stokrotka, nieopodal Związkowca - relacjonuje nam pan Stanisław z Koszalina. - Miejsce to nie jest oznaczone jak wszystkie inne, ukośnymi liniami, wydzielającymi płatne miejsca parkingowe. Dwa dni wcześniej zapytałem kontrolującą akurat ten teren pracowniczkę obsługi Strefy Płatnego Parkowania, czy to miejsce wymaga opłaty. Otrzymałem odpowiedź, że nie. W przekonaniu i zaufaniu, że informacja przeszkolonego ponoć pracownika SPP jest rzetelna, zaparkowałem w tym miejscu mój samochód. I co się okazało? Po powrocie zauważyłem mandat umieszczony za wycieraczką za brak uiszczenia opłaty w Strefie Płatnego Parkowania. To jak to w końcu jest? Zostałem przecież ewidentnie wprowadzony w błąd przez pracownika obsługi SPP - mówi czytelnik. Naturalnie po otrzymaniu mandatu złożył odwołanie w biurze obsługi Strefy Płatnego Parkowania.

Zobacz także: Koszalin: Strajk samochodowy w Koszalinie

W odpowiedzi operator SPP, Projekt Parking Sp. z o.o. pisze (pisownia oryginalna): "kontroler potwierdził, że faktycznie zaistniała taka sytuacja z racji tego, iż był przekonany, że dane miejsce nie jest płatne ponieważ w poprzedniej firmie to miejsce nie było wyznaczone jako płatne. Kontroler nie zrobił tego świadomie i nie chciał nikogo narazić na nie potrzebną opłatę za brak wykupionego biletu" - czytamy w liście. - Znak D-44 (strefa płatnego parkowania) stosuje się w celu wskazania strefy, w której w określone dni robocze, w określonych godzinach lub całodobowo pobierana jest opłata. Na znaku obok napisu "postój płatny" wskazuje się sposób wnoszenia opłat" - przypomina operator koszalińskiej SPP. - Równocześnie miejsce postojowe, na których pobierana jest opłata, oznakowane są znakami pionowymi D-18 ("parking") oraz poziomymi P-18 ("stanowisko postojowe w strefie oznakowanej znakiem D-44, postój w czasie wskazanym na znaku bez wniesienia opłaty jest zabroniony"). Znak D-44 umieszcza się na wszystkich ulicach doprowadzających ruch do obszaru, na którym została ustalona strefa płatnego parkowania - argumentują w biurze SPP. Stąd odwołanie rozpatrzono negatywnie.

Jak zauważył pan Stanisław, problem jest taki, że znaku poziomego P-18 w miejscu, gdzie zaparkował, nie ma. I złożył kolejne odwołanie, tym razem do Zarządu Dróg i Transportu. - Znak P-18, czyli stanowisko postojowe w strefie parkowania, nie jest oznaczone liniami ciągłymi tak jak powinno, przedstawiając jako dowód dokumentację zdjęciową. - Od razu widać, że to miejsce odbiega od pozostałych jasno oznakowanych miejsc parkingowych. By strefa Płatnego Parkowania mogła za taką uchodzić, potrzeba dwóch znaków - pionowego i poziomego. A tego drugiego nie było w miejscu, gdzie postawiłem samochód. No i przypominam, że pracownik obsługi SPP sam powiedział, że to miejsce nie jest płatne, co później przyznał przed przełożonymi - mówi kierowca. Karę, w wysokości 100 zł, ostatecznie zapłacił, nie chcąc narażać się na dodatkowe koszty. Ale niesmak pozostał.

- Dla mnie to sytuacja nieuczciwa i niekomfortowa. Tracę zaufanie do takich firm i instytucji, jako zwykły szary obywatel. Nawet jeśli nieumyślnie, to jednak zostałem wprowadzony w błąd. I jeszcze mam za to płacić. Gdyby kontrolerka powiedziała: "nie jestem do końca pewna, na wszelki wypadek pan zapłaci za bilet", to bym zapłacił i rozwiał wątpliwości. Patrząc na to zamieszanie, liczę, że oni mi te 100 zł oddadzą i zwyczajnie przeproszą. Tego zabrakło. I na przyszłość - warto lepiej znakować SPP - podsumował.