Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pamiętnik znaleziony przed szpitalem, czyli pacjent w Koszalinie

Kar.
Kiedy wiceminister Gawłowski wspólnie z dyrektorem Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie 14 lutego przecinali wstęgę na nowo otwartym i pachnącym świeżością oddziale urologicznym, przede mną otwierały się drzwi SOR-u koszalińskiego szpitala, gdzie wkroczyłem w asyście lekarza i ratowników medycznych.

Była to wizyta niezapowiedziana, nie przecinałem też żadnej wstęgi, ponieważ chwilę wcześniej zrobili to inni oficjele.
Badanie lekarskie i decyzja: zostaję na SOR-ze, na oddziale obserwacyjnym. - Nie bądź pan baba - powiedział towarzyszący mi ratownik medyczny. - Szkoda wózka, idziemy na piechotę.
Na nogach jak z waty ruszyłem za moim przewodnikiem w kierunku windy, kiedy wysiedliśmy i ruszyliśmy na oddział, zrobiło mi się słabo. Jedno spojrzenie pielęgniarki i w dwuosobowej eskorcie maszerowałem w kierunku łóżka .

W tym samym czasie...
Przed zamkniętymi jeszcze drzwiami oddziału urologicznego zebrali się zaproszeni koszalińscy celebryci i przedstawiciele lokalnych mediów. Zabrakło tylko orkiestry dętej, kompani honorowej oraz dziewcząt w strojach ludowych, bez których nie powinna odbyć się żadna uroczystość. Zamiast uroczych dziewcząt był przedstawiciel KK - biskup diecezji koszalińsko - kołobrzeskiej. Obecność takiej persony daje wieczystą gwarancję na wszystko, co zostanie przez nią poświęcone. Cóż za oszczędność, kilka kropel wody święconej i nic się nie będzie psuło, budżet szpitala nie zostanie uszczuplony naprawami sprzętu.
Przyniesiono nożyczki i zebrani celebryci w błysku fleszy rozpoczęli przecinanie wstęgi.

Tymczasem na oddziale obserwacyjnym SOR-u
Powoli wstałem z łóżka i ciągnąc za sobą stojak z kroplówką podążałem w kierunku męskiej łazienki, gdzie uszkodzona deska sedesowa przytrzasnęła mi jedyną sprawną rękę.... zakląłem brzydko, bo bolało.
Wychodząc z łazienki pełnej pułapek na pacjentów zastanawiałem się, czy na pewno na tym oddziale wszystko zostało poświęcone. Z bolącą, poobijaną przez złośliwy sedes ręką, poczłapałem na salę, ciągnąc za sobą nieodłączny stojak, który podążał za mną jak wierny pies.
- Obiad - powiedziała wchodząca na salę pielęgniarka i postawiła koło mnie zastawę jednorazowego użytku.
Otwieram kubeczek z zupą: szef szpitalnej kuchni przeszedł sam siebie serwując coś, czego nie wymyśliłaby nawet Magda Gessler. Zupa ziemniaczano-makaronowa, gdzie po wierzchu pływało coś przypominającego suszona natkę pietruszki, w smaku przypominająca wyżętą ścierkę.
Drugie danie to pulpet w szarym sosie, marchewka gotowana, pokrojona w talarki oraz zimne, lekko sine ziemniaki, które psuły całą kompozycję wyszukanego dania. Kompotu nie podano, a chce mi się pić. Sprawę mógł rozwiązać stojący na korytarzu dystrybutor z wodą. Dystrybutor to już standard, ale nie na szpitalnym oddziale - nie każdy pacjent potrafi napić się wody z kranu na tzw. wielbłąda. W moim przypadku to absolutnie niemożliwe po zderzeniu ręki z ciężkim sedesem.

Jak mówią mieszkańcy o naszym szpitalu: z zewnątrz Unia, a w środku Rumunia. Trudno nie przyznać im racji.
Kolacje i śniadania to szpitalna norma - coś do smarowania, chleb oraz wędlina lub jajko na twardo,do tego herbata.
Ale nie ma co narzekać, jestem na państwowym wikcie.

A na urologii?
Trwają przemówienia, mówcy wchodzą na specjalnie przygotowany podest, aby górować nad innymi...
Jak mówią plotki i mieszkańcy, oddział powstał z pieniędzy, o które społecznicy walczyli na inny cel.
Nie sądzę, aby po takiej uroczystości zakupiono dystrybutor z wodą pitną i nową deskę sedesową na oddział obserwacyjny. Taka impreza musiała trochę kosztować i uszczupliła budżet szpitala.

Po całej tej przygodzie wysłałem mejla do dyrektora Koszalińskiego Szpitala Wojewódzkiego, w którym wszystko opisałem. 21 lutego otrzymałem odpowiedź pisownia oryginalna):

"Z dużą uwagą przyjęliśmy Pana uwagi dotyczące Szpitalnego Oddziału ratunkowego (SOR).

Pragniemy poinformować, że Kierownictwu szpitala jak i Koordynatorowi oddziału znane są problemy, jakie zgłaszają bezpośrednio lub pisemnie pacjenci.

Z uwagi na dużą liczbę pacjentów przebywających w SOR deski klozetowe w toaletach dla pacjentów naprawiane lub wymieniane są na bieżąco po zgłoszeniu awarii przez personel SOR. Ostatnia wymiana miała miejsce w dniu 17.02.2015 r.

Z przepisów regulujących dofinansowanie w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych (a z takich środków wybudowany został SOR) wynika, iż brak jest możliwości prowadzenia odpłatnie usług w przeciągu 5 lat od daty oddania w użytkowanie budynku, dlatego też w pomieszczeniach SOR brak jest dystrybutora z wodą.

Wskazać należy, iż najbliższy dystrybutor znajduje się w ciągu komunikacyjnym przy wejściu do tunelu.

Nadmienia się, że personel medyczny poproszony o wskazanie, gdzie można zaopatrzyć się w wodę wskazałby miejsce lub zaopatrzył pacjenta w kubek z wodą.

Podkreślić należy, że staramy się stworzyć naszym pacjentom jak najlepsze warunki przy udzielaniu świadczeń zdrowotnych.

Z up. dyrektora Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie - mgr Magdalena Sikora, z-ca dyrektora ds. Techniczno-Administracyjnych".

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto