Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nic się nie stało, koszalinianie, nic się nie stało...

Adam Wolski
Egzemplarz I tomu Dziejów Koszalina z autografami autorów.
Egzemplarz I tomu Dziejów Koszalina z autografami autorów. Mariusz Król
Z zażenowaniem przeczytałem komentarz prof. Gazińskiego do mojego artykułu sprzed miesiąca „Dzieje Koszalina, czyli wypijmy za błędy” (Nasze Miasto nr 44), opisującego pokrótce historię powstania najnowszej Monografii Koszalina oraz szereg wybranych, najbardziej rażących błędów znalezionych w wydanym właśnie I tomie, poczynając od zwykłych literówek, poprzez przeinaczanie przez autorów dat i faktów, na zwykłych zmyśleniach skończywszy.

Ad personam
Prof. dr hab. Radosław Gaziński jest jednym z autorów publikacji oraz dodatkowo osobą odpowiadającą za ostateczny kształt dzieła, wydanego pod redakcją naukową jego i prof. Włodarczyka. Mimo swojego wykształcenia i tytułów naukowych, w swoim komentarzu opublikowanym tydzień temu w tyg. Nasze Miasto wybrał najprostszą i najprymitywniejszą metodę polemizowania, polegającą na próbie zdezawuowania osoby, do której tekstu się odnosi. „Kim zatem jest Pan Wolski? Historykiem, znawcą dziejów miasta?” - pyta retorycznie pan profesor i natychmiast odpowiada: „Otóż nie. Pan Wolski nie jest ani historykiem, ani historykiem – amatorem; jest dokumentalistą.” W oczach pana profesora jestem nadto człowiekiem „całkowicie pozbawionym perspektywy historycznej”, który „nie do końca wszystko zrozumiał”. Siląc się na ironię, pan profesor próbuje mnie ośmieszyć, opisując a to jak „ rzuciłem się (!) z pasją na pierwszy tom Dziejów Koszalina” i „z lubością rzucałem się (!) na błędy w nazewnictwie ulic”, a to jak „dzielnie (!) wypatrzyłem cztery „rażące błędy” w liczącym 52 strony rozdziale” (znalazłem ich więcej, choćby umiejscowienie w tym rozdziale szpitala przy ul. Głowackiego, ale na jednej str. nie dało się wskazać wszystkich) i „ze zgorszeniem” je skomentowałem. Wg pana profesora „wiem gdzie i kiedy wykopano rurę kanalizacyjną, i gdzie na ulicy X rosła brzoza”. O mojej całkowitej niekompetencji ma wreszcie świadczyć fakt, że nie jestem w stanie cyt. „zweryfikować łacińskich dokumentów, ani pisanych w języku dolnoniemieckim poszytów, ani nie odczytam XVII wiecznego pisma gotyckiego.”

Ad meritum
Szkoda, że zamiast zajmować się moją skromną osobą, której poświęcił niemal pół objętości swojego tekstu, pan profesor Gaziński nie zajął się w swoim komentarzu istotą artykułu, którą - czego pan profesor albo nie zrozumiał, albo udał, że nie rozumie - nie była recenzja wg kryteriów opiniowania naukowego. Zarówno tytuł komentarza pana profesora „O tym jak powinno się pisać recenzje”, jak i żale w rodzaju „recenzent niestety nie ma pojęcia o tym jak należy recenzować monografie” są całkowicie chybione, ponieważ istnieje wiele odmian gatunkowych recenzji, a ja z oczywistych względów wybrałem gatunek recenzji felietonu. Panu profesorowi najwyraźniej wydaje się, że na jednej stronie lokalnego tygodnika zamierzałem zamieścić recenzję naukową, stąd wytyka mi brak odniesień do konstrukcji pracy, przemilczenie na temat „kompletności wykorzystanych w pracy materiałów archiwalnych i wykorzystanej literatury”, „licznych nowych ustaleń odnoszących się do dziejów Kościoła w średniowiecznym mieście”, a także m. in. brak jakiegokolwiek komentarza wobec „nowych ustaleń i hipotez w sprawie wczesnośredniowiecznego Koszalina i roli Góry Chełmskiej w powstaniu lokacyjnego miasta.” Na miłość boską, panie profesorze! Na jednej stronie miałbym zmieścić to wszystko łącznie z komentowaniem nowych hipotez dot. powstania lokacyjnego miasta., których znikome znaczenie sam autor kwituje słowami „zagadka początków Koszalina do dzisiaj właściwie nie została rozwiązana”?
W moim tekście tematem były liczne błędy znalezione przeze mnie w Monografii. W swoim komentarzu pan profesor Gaziński większość z nich przemilcza, jak np. pomyłkę prof. Włodarczyka, który dawną Schwarzer Berg (okolice ul. Stawisińskiego, Racławickiej i Rzecznej) nazywa Czerskiem Koszalińskim, myląc to miejsce z oddalonym o ponad 6 km innym, o tej samej niemieckiej nazwie. Inne wpadki pan prof. Gaziński bagatelizuje, np. datę oddania do użytku gmachu naczelnej dyrekcji poczty podaną jako rok1913, podczas gdy było to w roku 1884. Wyjaśnienie prof. Gazińskiego? „Budynek w 1913 roku przeszedł modernizację stając się jednym z najnowocześniejszych na Pomorzu do czego odnosi się prof. Włodarczyk.” Pan sobie kpi ze mnie i z czytelników, panie profesorze, bo z krótkiej wzmianki „miasto wzbogaciło się o gmach naczelnej dyrekcji poczty w 1913 roku”, bez słowa o rozbudowie i modernizacji można zrozumieć jedynie, że wcześniej owego budynku poczty w mieście nie było. Podobnie mataczy prof. Gaziński z podaną w Monografii datą wyruszenia pierwszego tramwaju (rzekomo koniec grudnia 1914 r.). Tymczasem było to 3 lata wcześniej. Komentarz prof. Gazińskiego: „(Wolski) nie doczytał jednak, że prof. Włodarczyk napisał parę zdań wyżej, że 1911 roku rozpoczęto budowę koszalińskich tramwajów.” Doczytałem, owszem, budowę rozpoczęto w początkach roku 1911, a pierwszy tramwaj wyruszył w trasę w grudniu 1911 r., więc prof. Włodarczyk się pomylił. Komentując brak wzmianki o wielkiej wystawie rzemieślniczo – przemysłowej w 1912 r., profesor Gaziński usprawiedliwia kolegę, pisząc o niej lekceważąco jako o „micie wystawy 1912 r.” Skądinąd dr Gwiazdowska poświęciła jej osobny rozdział, najwidoczniej traktując to wydarzenie jednak jako ważne w historii miasta.

Śmieszy, tumani, przestrasza
Pani dr Gwiazdowskiej poświęciłem najwięcej miejsca w swoim tekście wyliczającym zawarte w Monografii błędy, bo też popełniła ich niedopuszczalną ilość i uważam, że są kompromitacją dla niej i wydawcy. Pisze p. Gaziński „pan Wolski nie rozumie, że Autorka opisuje miasto, którego już nie ma i powinna ona umieszczać na początku niemieckie nazwy, a polskie winny być tylko pomocnicze.” Ale to niczego nie tłumaczy, bo owe wprowadzone „pomocniczo” polskie nieaktualne nazwy ulic i funkcji budynków nie tyle pomagają czytelnikowi co do lokalizacji opisywanych miejsc się zorientować, co go dezorientują. Stwierdza prof. Gaziński, jakobym „nie przeanalizował tylu akt koszalińskiego nadzoru budowlanego jak chociażby dr Ewa Gwiazdowska.” Nie przeszkodziło mi to jednak znaleźć w jej opisach wiele fatalnych błędów, gdy np. dawny plac Brauna autorka mylnie utożsamia z obecnym placem Zwycięstwa, który przed wojną był terenem prywatnym i wyraźnie zaznaczonym w w/w aktach. Przykładów jest więcej. Największą wpadką p. doktor, jest informacja, jakoby istniejąca w Koszalinie fabryka samolotów była filią zakładu w Magdeburgu, należącego do Hansa Grade, który rzekomo założył ją w 1904 roku jako wytwórnię silników motocyklowych. Natomiast prof. Włodarczyk w swoim rozdziale o tej samej fabryce pisze kompletnie co innego: jakoby istniała od 1908 roku i i była filią zakładów lotniczych w Hamburgu. Tymczasem - nie będący ani historykiem, ani (wg prof. Gazińskiego) nawet historykiem – amatorem Adam Wolski, choć nie potrafi zweryfikować łacińskich dokumentów ani pisanych w języku dolnoniemieckim poszytów, z pomocą Google ustalił, że fabryka nie była filią zakładów ani z Hamburga, ani z Magdeburga, lecz z Berlina - Johannisthal. Z Hansem Grade nie miała nic wspólnego, ponieważ należała do Arthura Müllera, tego samego, który po I wojnie światowej przekształcił ją w zakłady AMBI (Arthur Müller Bauten - und Industriewerke). Mimo to, wg pana profesora Adam Wolski to tylko dokumentalista, który „nie powinien ogłaszać światu, że powstał bubel, bo do pełnej oceny recenzowanej publikacji nie ma on kompetencji.”
W swoim ostatnim zdaniu prof. Gaziński pisze „Oczywiście w kolejnym szczegółowym materiale możemy dokładniej i spokojnie przyjrzeć się zarzutom Pana Wolskiego i rozpocząć serial pt „O dziejach Koszalina jeszcze więcej”, ale czy warto?” Z Pańskiego punktu widzenia, panie profesorze, z pewnością nie warto. Zapewne wolałby Pan spuścić na wszystko kurtynę milczenia. I ja to rozumiem, choć jako czytelnik i mieszkaniec miasta, które na same tylko honoraria dla Pana i pozostałych autorów wydało ponad 100 tys. złotych, absolutnie się na to nie zgadzam.

Zobacz także 750 lat Koszalina. Uroczysta sesja rady miejskiej

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto