Kilka tygodni temu w mediach społecznościowych pojawiła się prośba o pomoc w znalezieniu gabinetu weterynaryjnego, który byłby w stanie przyjąć chorego kota późnym wieczorem. Okazało się to niemożliwe, a zwierzę nie przeżyło nocy. Zielonogórskie fora zwierzolubów podniosły wtedy temat palącej potrzeby zorganizowania nocnej pomocy dla zwierząt. Co dotychczas udało się zrobić?
Jaką moc ma petycja?
O pomoc w realizacji poproszono radnych. Powstała petycja, która trafić miała w ręce Wojewody Lubuskiego, bo to jemu podlegają służby weterynaryjne w województwie lubuskim. Poproszono w niej o pomoc w organizacji i ewentualne finansowanie nocnych dyżurów weterynarzy.
- W Internecie jest ponad 2600 podpisów, kolejne kilkaset jest w papierze, a zbieranie trwa. Zaapelowaliśmy w tym temacie na też Sesji — mówi radny Robert Górski, który zaangażował się w organizację pomocy dla zwierząt.
Problem nie do rozwiązania?
Gabinety weterynaryjne są placówkami prywatnymi, co oznacza, że lekarze musieliby wyrazić chęć podjęcia dyżurów na przykład w formie rotacyjnej, podobnie do działających w tym systemie aptek. Okazuje się jednak, że gdyby sprawa wymagała jedynie dodatkowego finansowania, pewnie od wielu lat taka możliwość byłaby dostępna dla Lubuszan w Zielonej Górze czy Gorzowie Wielkopolskim.
- My nikogo nie możemy zmusić. Musi zostać wypracowane porozumienie. Tak, jak napisaliśmy w treści apelu do Wojewody, zależy nam, żeby podjął on rozmowy z Lubuską Izbą Lekarsko-Weterynaryjną — tłumaczy radny Robert Górski.
To nie takie proste
W rozmowie z pracownikiem jednej z zielonogórskich placówek weterynaryjnych dowiadujemy się, że z perspektywy personelu jest to ciężka sprawa. Gabinety już w ciągu dnia są mocno obłożone. Dodanie nocnego dyżuru wiązałoby się z ograniczonym personelem w ciągu dnia, bo przecież, jak tłumaczy lekarz nie da się pracować bez przerwy, co z kolei skutkowałoby ograniczeniem dziennych wizyt. A nie o to chodzi.
- Pomijając kwestie ekonomiczne, choć statystyka nie kłamie, to często potrzebna jest pomoc chirurgiczna w nagłych wypadkach np. skrętu żołądka czy pękniętej śledziony. A chirurgów ze specjalizacją w Zielonej Górze można policzyć na palcach. Problemem nie są pieniądze jak wszyscy myślą, tylko braki kadrowe – wyznaje pracownik jednego z zielonogórskich gabinetów weterynaryjnych.
Emocje biorą górę
Lekarz weterynarii opowiada także o sytuacjach, kiedy to właściciele byli roszczeniowi, niejednokrotnie agresywni, a nawet odmawiali zapłaty za udzieloną pomoc, bo była według ich oceny niewystarczająca. Jak mówi, nocą zazwyczaj przypadki są poważne, nie wszystkie gabinety są wyposażone w sprzęt operacyjny, a choćby laboratoria nie są czynne całodobowo.
Pomoc w schronisku
Prezydent Janusz Kubicki zadeklarował udostępnienie gabinetu w nowym budynku schroniska dla bezdomnych zwierząt przy ul. Szwajcarskiej, w który mógłby posłużyć weterynarzom do udzielania nocnej pomocy, jeśli woleliby nie udostępniać w tym celu swoich placówek.
- To świetny pomysł - mówi reprezentant weterynarzy. - Jestem za, tylko nie wiem, czy znajdzie się wystarczająca ilość pracowników — lekarzy i asystentów na te nocne dyżury.
Radny Górski dodaje, że jest świadomy trudności, jakie spoczywają na barkach weterynarzy podczas nocnych dyżurów i ewentualnych problemów ze znalezieniem odpowiedniej kadry. Jak mówi, ostatecznie może okazać się, że nawet po wspólnej mobilizacji miasta, LILW i Wojewody problemu nie uda się rozwiązać, jeśli weterynarze dobrowolnie nie wyrażą takiej inicjatywy. Lubuska Izba Lekarsko Weterynaryjna ma przeanalizować możliwe rozwiązania na najbliższym posiedzeniu Rady LIL-Wet.
Czytaj też:
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?