- Kilka dni temu dostaliśmy informację, że był u nas ktoś z gazowni, by spisać licznik. Zostawił awizo z prośbą o wypełnienie i odesłanie - wyjaśnia nasza rozmówczyni. - W ferworze spraw zupełnie o tym zapomnieliśmy. I tu na scenę wkracza rozsądna i zaradna pracownica gazowni. - Po tygodniu na mój numer komórkowy zadzwoniła pani, z góry bardzo przepraszając, bo udało jej się znaleźć mój numer jakimś sposobem w internecie. Przypomniała o liczniku, bo zbliża się termin rozliczeń - wyjaśnia czytelniczka. - Byłam naprawdę miło zaskoczona. My też jesteśmy. Tyle mówi się o tym, że tego typu zakłady są skostniałe, a ich pracownicy nie wychodzą poza ustalone ramy. Nic się nie da - twierdzą. Mamy nadzieję, że pani z gazowni utarła im nosa. Brawo!
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?