Krzysztof Sapała

avatarKrzysztof Sapała

Koszalin
Dużo tego, dużo... ;)

Jerzy Waldorff 1910 - 1999. Ostatni z Wielkich.

2010-02-23 23:58:00

Czwartego maja bieżącego roku minie setna rocznica urodzin Jerzego Waldorffa. Ostatniego z Wielkich pod względem języka, postawy, sposobu bycia, manier, niezależnej wyniosłości.Bohater niniejszego artykułu przyszedł na świat 4  maja 1910 roku w majątku Kościelna Wieś na Kujawach jako Jerzy Preyss. W 1920 roku rozpoczął naukę w gimnazjum w Trzemieszynie, a cztery lata później zostaje wraz z siostrą Marią przeniesiony do gimnazjum w Poznaniu, gdzie w roku 1928 zdaje maturę i rozpoczyna studia. Prawnicze na Uniwersytecie Adama Mickiewicza oraz muzyczne w Konserwatorium Poznańskim. Sześć lat później wraz z matką i siostrą, po śmierci ojca, przenosi się do miasta, z którym zwiąże się na całe swoje przyszłe, bujne i długie życie - do Warszawy.   W roku 1937 odbywa podróż po faszystowskich Włoszech, które zafascynowały go, ale tylko w kontekście kultury i sztuki. Wynikiem tej podróży była książka "Sztuka pod dyktaturą". Wiele lat później autor tej publikacji, już jako Jerzy Waldorff będzię się musiał z niej tłumaczyć. Najpierw po 1945 roku, a następnie po 1989 roku. W roku 1938 poznaje Mieczysława Jankowskiego, tancerza baletowego - miłość swojego życia, z którym będzie przez ponad 60 lat. Dziś już chyba każdy wie, chociaż nie każdy - niestety - akceptuje, że Jerzy Waldorff był gejem, lecz on sam nie obnosił się z tym, a wiedzieli o tym fakcie tylko najbliżsi, rodzina i przyjaciele. Okres wojny i okupacji Jerzy Waldorff spędza przeważnie w Warszawie, w której angażuje się w prace Rady Głównej Opiekuńczej i współpracuje z podziemiem. W momencie wybuchu Powstania Warszawskiego przebywa w Łomiankach, gdzie przygotowuje komunikaty z nasłuchów alianckich. Jesienią 1944 roku trafia do "Oazy" polskiej inteligencji, jakim był majątek Jarosława Iwaszkiewicza w Stawisku. Z końcem wojny trafia do Łodzi, ale szybko musi z niej uciekać, ponieważ zostaje tam rozpoznany jako przedwojenny propagator faszyzmu i antysemita.   W tym czasie zjawia się w Warszawie i rozpoczyna pracę w Polskim Radiu. Spisuje i redaguje wspomnienia Władysława Szpilmana z okresu jego pobytu w okupowanej Warszawie, które ukazują się pod tytułem "Śmierć miasta'. Po latach i różnych zawirowaniach oraz nie całkiem uczciwych zachowaniach się Władysława Szpilmana i jego syna Andrzeja, książka ta zostaje wydana w Niemczech pt. "Das wunderbare uberleben" jako dawna "Śmierć miasta", ale z pominięciem współautorstwa Jerzego Waldorffa. To według tej książki powstał scenariusz i film w reżyserii Romana Polańskiego "Pianista". 31 grudnia 1945 roku Waldorff wyjeżdża do Krakowa, gdzie rozpoczyna pracę w redakcji "Przekroju", gdzie publikuje atakujący podziemie i Kościół artykuł "Granice konfesjonału", z którego będzie zmuszony się "spowiadać" w Polsce po roku 1989. Po pięciu latach wraca do Warszawy i podejmuje pracę redaktora w "Expressie Wieczornym". Używając od początku lat 30-tych pseudonimu Waldorff, który został zaczerpnięty z nazwy herbu swoich przodków, w roku 1953 przeprowadza zmianę nazwiska. Pseudonim Waldorff staje się cześcią nazwiska. W między czasie sama pisownia uległa pewnej zmianie, która w pierwotnej formie była pisana jako: Walldorf, a następnie już jako: Waldorff. Kiedy w 1963 roku odbył się w Polsce I Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu, jego przyjaciel Stefan Kisielewski jako główny przewodniczący jury tego festiwalu mianował Waldorffa swoim zastępcą. Natomiast w roku 1967 Jerzy Waldorff podejmuje się akcji zainicjowanej przez Zdzisława Sierpińskiego, która ma na celu wykupienie zakopiańskiej willi "Atma" i urządzenie w niej muzeum Karola Szymanowskiego. Akcja ta zakończyła się pełnym sukcesem w połowie lat 70-tych.   We wspomnianym roku 1967 Jerzy Waldorff uczestniczy w popularyzacji I Festiwalu Pianistyki Polskiej w Słupsku, którego pomysłodawcą był Andrzej Cwojdziński. Od I do XX FPP Waldorff wygłaszał prelekcje, a później utrwalał w mediach wysoką i ważną pozycję tej imprezy oraz samego Słupska jako znaczącego ośrodka kultury w Polsce. W tym miejscu muszę nadmienić, że to nie pierwsza styczność Waldorffa z Pomorzem. Otóż w roku 1914, jako mały chłopiec był z rodzicami i siostrą na letnim wypoczynku w Kołobrzegu, ówczesnym Kolbergu. Trzydzieści lat po wybuchu Powstania Warszawskiego Jerzy Waldorff inicjuje, organizuje i powołuje Społeczny Komitet Opieki nad Starymi Powązkami. Przedsięwzięcie, które najbardziej z jego osobą zostało związane i  które do dziś kojarzy się z nikim innym, tylko właśnie z Jerzym Waldorffem. W okresie Stanu Wojennego nie publikuje i nie uczestniczy w życiu kulturalnym kraju. Sam się decyduje na taki krok i zaszywa się w swoim mieszkaniu. Po 1989 roku jego dokonania to między innymi sprowadzenie i uroczysty pogrzeb szczątków ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego w roku 1995, odnowiony 1000-czny pomnik na Powązkach i  otrzymanie  tytułu "Warszawiaka Roku" w 1996. Dwa lata później wydawnictwo "Iskry" wznawia książkę Waldorffa "Serce w płomieniach" o życiu i twórczości kompozytorskiej Karola Szymanowskiego; wydanie to jest poszerzone o rozdział poświęcony homoseksualizmowi.   Ten "strażnik narodowej pamięci" jak sam o sobie mówił dokonał jeszcze wielu ważnych posunięć dla dobra polskiej kultury, sztuki, historii i pamięci, bo powtarzając za Norwidem: " Ojczyzna - to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć - tracą życie.Te posunięcia to: utworzenie Muzeum Teatralnego przy Teatrze Wielkim, ustawienie w Warszawie pomników Józefa Piłsudskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. W tej "Nowej Polsce" był tym ostatnim z Wielkich, ostatnim strażnikiem dobrych manier, kultury osobistej i co najważniejsze pięknego i czystego języka polskiego. Ale dookoła narastało chamstwo, zła polszczyzna i wulgaryzmy, których u innych nie akceptował. Lecz mimo to powiedział kiedyś następujące zdanie, które świadczy o jego wielkim patriotyźmie: "I może dlatego, że jest taka niedoskonała, bardzo ją kocham" - tak mówił o Polsce. Z Panem Bogiem i Kościołem katolickim Jerzy Waldorff też nie miał najlepszych stosunków w ciągu swego długiego życia - zresztą stosunki te zaważyły na jego pogrzebie - ponieważ kilka razy powiedział, ale w odpowiednim kontekście, że Pana Boga ( chyba ), nie ma. Lecz wypowiedział kiedyś też piękne zdanie na temat Kościoła katolickiego w Polsce: "Jestem synem Kościoła katolickiego. Dlatego, że Kościół katolicki jest najwierniej polską instytucją i kiedykolwiek się cokolwiek z Polską działo, to ona miała w nim oparcie przynajmniej od zeszłego wieku ( tj. od XIX ). To była wielka ostoja dla naszego narodu. Ale takie piękne zdanie nie pomogło w tym, aby taki człowiek miał pogrzeb na jaki zasłużył. Jerzy Waldorff umiera w Warszawie dnia 29 grudnia 1999 roku i kiedy w styczniu 2000 roku odbywają się uroczystości pogrzebowe tego Wielkiego Warszawiaka i Polaka, to Kuria Warszawska nie pozwala na odprawienie mszy żałobnej w jakimkolwiek kościele warszawskim!!! Uroczystości pożegnalne odbywają się w gmachu Teatru Wielkiego i kaplicy pogrzebowej na Starych Powązkach.   Jerz Waldorff był i jest znany z ciętego języka, archaicznego wysławiania się, ze specyficznego poczucia humoru i szybkiej oraz trafnej riposty. Oto jeden najdelikatniejszy fragment jego wypowiedzi już z okresu Polski po Czerwcu 89 roku. " ... sprawy tyczące kultury i sztuki tak samo nie liczą się, jak ministrowie tych resortów, które obsadza się ostatnimi fujarami, pozbawionymi kwalifikacji nawet do zmywania szklanek w bufecie". A na tamtym lepszym świecie Jerzy Waldorff na pewno spotkał się z tymi innymi Wielkimi; ze Stefanem Kisielewskim,, Jerzym Zawieyskim, Jerzym Turowiczem, Stanisławem Stommą i wieloma innymi. Pamiętajmy o Nim 4 maj tego roku, w dniu kiedy minie setna rocznica Jego urodzin.

Jesteś na profilu Krzysztof Sapała - stronie mieszkańca miasta Koszalin. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj