Mamy epidemię grypy. Możemy mieć epidemię koronawirusa — pisze internautka. — Czytam w mediach o stanach gotowości, przygotowaniach, w różnych sferach życia. A co z podróżowaniem publicznym transportem? Ktoś gdzieś tam w telewizji, ktoś decyzyjny, mówił o specjalnych środkach dezynfekujących dla dworców na przykład... Jak to działa w Koszalinie? Na dworcu jest jedną toaleta. Płatna. I to bardzo, bo wyceniona na 4 złote albo jedno euro. Innego miejsca, by umyć ręce, co jest podstawą profilaktyki antywirusowej, nie ma. 4 złote... Zastanówmy się, ile osób zapłaci te 4 złote. Jest jeszcze nowa toaleta w przejściu podziemnym — tańsza o 50 procent, ale ciągle płatna, no i trochę daleko.
Potem mamy pociąg. O toaletach w pociągach nawet myśleć mi się nie chce — woda, która leci lub nie, ogólny syf, papier toaletowy i ręczniki papierowe, które znikają szybko. Boję się pytać o dezynfekcję toalet, nie wspominając o dezynfekcji pociągów.
Tymczasem na dłuższych trasach ludzie w przedziałach upchnięci jak sardynki w puszce.
Czy tylko mi się wydaje, że takie PKP to dla wirusów środowisko idealne?
Może w dużych miastach wygląda to inaczej — choć podejrzewam, że za umycie rąk wszędzie płacić trzeba, a pociągi wszędzie jeżdżą podobne.
ZAKAŻENIE WIRUSAMI - CO MOŻE POMÓC W PROFILAKTYCE?
>> Sprawdź w naszym sklepie <<
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?