Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z historii Koszalina. Stalowe serca są marynarzy...

Krzysztof Urbanowicz
Szkoła Podst. nr 8 - Tysiąclatka w budowie, początek lat 60.
Szkoła Podst. nr 8 - Tysiąclatka w budowie, początek lat 60. Archiwum VI LO w Koszalinie
Mimo że Koszalin leży w odległości zaledwie kilku kilometrów od Bałtyku, brak mu morskiego charakteru.

Nie ma tu ani szkoły morskiej, ani przemysłu związanego z morzem, a widok marynarza na ulicy wciąż jest egzotyką. Jednak pół wieku temu kreślono plany portu morskiego i stoczni w Jamnie, a w młodych koszalinianach próbowano zaszczepić więź z morzem.

Pomarańcze dla uczniów
Historię morskiej edukacji w Koszalinie można zacząć od zwodowania w 1960 roku statku w Gdyni, któremu nadano imię m/s "Koszalin" (m/s - motor ship - statek motorowy). Podniesienie bandery nastąpiło 4 stycznia 1961 roku i pod nią statek pływał po morzach i oceanach świata niemal ćwierć wieku. Był jednym z serii kilku drobnicowców nazwanych imieniem miast (oprócz niego zwodowano również bliźniaczy Wolin i Dęblin), ale był jedynym statkiem, którego załoga traktowała Koszalin jako miasto patronackie i starała się utrzymać z nim więź. Jedną z pierwszych inicjatyw kapitana i załogi było przekazanie losowo wybranej koszalińskiej szkole w grudniu 1962 roku kilku skrzynek pomarańcz – wówczas rarytasu, który w sklepach pojawiał się tylko dwa razy w roku: przed Wielkanocą i świętami Bożego Narodzenia.

Wybór padł na szkołę podstawową nr 8, która mieściła się wówczas przy ul. Mieszka I, w dawnym Hotelu Młodego Robotnika (budynek dziś nie istnieje). Było to dla szkoły ogromne wydarzenie. Pomarańcze zostały rozdane dzieciom i wszystkim pracownikom szkoły. Część owoców zostawiono z przeznaczeniem na nagrody dla zwycięzców konkursu ogłoszonego wśród uczniów: dla klas II – IV pt. „Jak sobie wyobrażasz m/s Koszalin”, a dla klas V – VII pt. „Kto zdobędzie najwięcej wiadomości o statku m/s Koszalin”.

Oba konkursy wzbudziły ogromne zainteresowanie. W szkolnej kronice zapisano, że „szkoła przez kilka dni cała „żyła statkiem”. Maluchy zawzięcie rysowały, a starsze dzieci „stawały na głowach” aby zdobyć jak najwięcej wiadomości o statku. Niektóre z nich zwróciły się o informacje do radia i redakcji „Głosu Koszalińskiego”, a bardziej pomysłowe z klasy VII a nawiązały kontakt z Polskimi Liniami Oceanicznymi w Gdyni, które bardzo szybko i uprzejmie odpowiedziały na list dzieci, podając dokładne i wyczerpujące informacje o statku m/s „Koszalin”. Przy okazji PLO przesłały fotografie statku a dla dzieci pamiątkowe odznaki – banderki. Cała ta korespondencja została wykorzystana do gazetki ściennej w szkole. Gospodarze kl. VII a wysłali podziękowanie w imieniu całej szkoły dla załogi statku.”

Pod morską banderą
Szkołą kierowała wówczas od roku młoda i energiczna Barbara Polak, która przez pierwsze lata borykała się z trudnymi warunkami lokalowymi placówki wymagającej remontu. Dopiero w roku szkolnym 1965/66 uczniowie przeprowadzili się do nowo wybudowanej szkoły „tysiąclatki” przy ul. Podgórnej i Alei Zawadzkiego (dziś Monte Cassino), jednej z wielu, które powstały w PRL w ramach programu „tysiąc szkół na Tysiąclecie Państwa Polskiego”.

Kontakt ze statkiem wciąż był podtrzymywany i rok później (1967) szkoła wprowadziła w życie nowatorski program pedagogiczny mający na celu krzewienie idei morskich poprzez propagowanie związków z morzem, budowy floty, zagospodarowania polskiego wybrzeża oraz dumy z morskich osiągnięć. Na lekcjach języka polskiego poza programem obowiązkowym poznawano opowiadania i wiersze o morzu, na matematyce rozwiązywano zadania z przeliczaniem ładunków przewożonych statkami, na lekcjach geografii uczono się nazw portów morskich itp. Uczniowskie mundurki, które wówczas wyglądały w całej Polsce tak samo (granatowa bluza, biały kołnierzyk) w „ósemce) wyróżniały się szerokim kołnierzem marynarskim. Byłem uczniem tej szkoły w latach 1968-1976 i pamiętam, z jaką dumą nosiłem ten strój świadczący o pewnej elitarności wśród rówieśników z innych podstawówek.

W szkole działała też drużyna harcerska o specjalności żeglarskiej. Załoga m/s „Koszalin” stała się oficjalnym opiekunem szkoły, utrzymując na bieżąco kontakt i interesując się wszystkim, co się tam działo. Gdy tylko statek zawijał do Gdyni, w szkole zjawiali się goście opowiadający o swoich przygodach na morzu. Był wśród nich m.in. kapitan, wcześniej oficer legendarnego kontrtorpedowca Burza, Klemens Kolasa. Załoga statku za każdym razem przywoziła podarunki dla szkoły poczynając od drobnych (książki o tematyce morskiej do szkolnej biblioteki), poprzez cenniejsze (telewizor) na bardzo cennych skończywszy (książeczki: oszczędnościowa i mieszkaniowa, ufundowane dla ucznia lub uczennicy sieroty).

Marynarze gościli też wychowanków szkoły na swoim statku: jesienią 1967 roku urządzono wycieczkę dla 26 najlepszych uczniów, którzy pod opieką kierowniczki Barbary Polak i przewodniczącego Komitetu Rodzicielskiego, płk MO Edwarda Demidziuka zwiedzili statek i wszystkie jego urządzenia, a następnie odbyli holownikiem wycieczkę po porcie, w którym można było zobaczyć legendarne historyczne niszczyciele Grom, Błyskawicę, oraz żaglowce Iskra i Dar Pomorza. W latach 70. statek został wyróżniony przez Centralną Radę Związków Zawodowych odznaką „Przyjaciel szkoły”.

Tytan wiedzy morskiej
1 czerwca 1971 roku odbyła się uroczystość nadania szkole sztandaru oraz imienia kpt. Żeglugi Wielkiej Tadeusza Meissnera. Było to w Koszalinie wydarzenie wielkiej rangi, na które oprócz władz miasta przybyli żona patrona, Irena z dwoma synami (jeden z nich, Krzysztof, poszedł w ślady ojca również uzyskując tytuł kapitan żeglugi wielkiej), oraz jego brat, Janusz Meissner, pilot, korespondent wojenny, pisarz, autor książek o tematyce lotniczej i marynistycznej.

Upamiętnieniem postaci kapitana były odsłonięte tego dnia dwie tablice z jego popiersiem autorstwa Zygmunta Wujka: jedna w holu szkoły z napisem: „Tadeusz Meissner 1902-1966 Uczestnik III Powstania Śląskiego i II wojny światowej, poseł na Sejm PRL, długoletni dowódca polskich statków handlowych, wychowawca kadr morskich, gorący patriota i internacjonalista, tytan wiedzy morskiej, człowiek dzielny i odważny” i druga, mniejsza na zewnątrz. Przez kolejne lata, w każdą rocznicę nadania szkole imienia odbywały się uroczyste apele, przypominające sylwetkę tego zasłużonego człowieka morza, podczas których śpiewano hymn szkoły zaczynający się od słów „Na dnie Bałtyku bursztyn się jarzy, to bursztynowe serce tych fal. Stalowe serca są marynarzy i nieugięta okrętów stal.”

Wilki morskie z „ósemki”
Marynistyczny program wychowawczy szkoły zaprocentował: wielu absolwentów „ósemki” związało swoje życie z morzem, z czego ośmiu uzyskało stopień kapitana żeglugi wielkiej. Dawna dyrektorka szkoły, pani Barbara Polak, już jako sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Koszalinie została w 1977 roku matką chrzestną pierwszego polskiego promu pasażersko - samochodowego Pomerania. Jednak po jej odejściu ze szkoły w pierwszej połowie lat 70. morski charakter placówki stopniowo zanikał. Wpierw zaprzestano wymogu noszenia marynarskich kołnierzy, później mundurków i z czasem szkoła upodobniła się do innych koszalińskich podstawówek. Ostatecznie w wyniku kolejnych reform szkolnych, w 2000 roku szkoła podstawowa nr 8 przestała istnieć.

Obecnie w budynku dawnej „tysiąclatki”, z której już dawno zniknęły pamiątkowe tablice z imieniem jej patrona, mieści się VI liceum ogólnokształcące. Jednak i ono wkrótce również się stamtąd wyprowadzi, a na jego miejsce wprowadzi się Integracyjna Szkoła Podstawowa nr 21.

Za pomoc dziękuję pani dyrektor VI LO w Koszalinie Violetcie Bratkowskiej oraz Jolancie Kuźmik, pracownicy tej szkoły, pani Barbarze Polak, kierującej SP nr 8 w latach 1960-1973 oraz panu Bogdanowi Gołubickiemu, absolwentowi SP nr 8 w 1963 r. Wyrazy wdzięczności należą się również mojej nauczycielce jęz. polskiego z „ósemki”, pani Stanisławie Jamroz, której zawdzięczam umiejętność wyrażoną strofą Słowackiego „Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”.

Hymn szkoły podstawowej nr 8 w Koszalinie
Na dnie Bałtyku bursztyn się jarzy,
To bursztynowe serce tych fal.
Stalowe serca są marynarzy
I nieugięta okrętów stal.
Choć wicher gniewnie znad morza leci
I burza falą uderza w twarz
Od murów Gdańska aż gdzieś pod Szczecin
Junacka czuwa nad brzegiem straż.
Złączeni z morzem na śmierć i życie
Nie odejdziemy znad siwych fal,
A nasze serca na wód błękicie
To nieugięta okrętów stal.

Zobacz także Widowisko "Nie kochać w taką noc..." z okazji Dni Koszalina

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto