Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Smak klasyki, czyli miłosnicy starych aut z klasycznego Koszalina

Jarosław Jurkiewicz
Radek Koleśnik
Mają rodziny, własne biznesy albo ważne posady. Łączy ich miłość do starych samochodów. I niekoniecznie są to luksusowe auta. - To jest jak heroina, narkotyk – śmieje się Leszek Zdybicki, jeden z założycieli stowarzyszenia miłośników pojazdów zabytkowych Klasyczny Koszalin. – Zaczyna się od jednego samochodu, ale rzadko się na tym kończy. Ograniczeniem jest tylko miejsce do parkowania.

Trabant ponad wszystko
Leszek Zdybicki ma cztery trabanty. Jeden to kabriolet przerobiony trzy lata temu z limuzyny. Drugi to fajny pickup, czyli auto, którym można przewieźć drobne ładunki. - Poświęciłem mu półtora roku pracy. W lecie 2014 roku auto było gotowe – tłumaczy. – Luksusowo je wyposażyłem – ma skórzane siedzenia, aluminiowe felgi, klimatyzację i klapę do zamykania bagażnika.
Dwa pozostałe trabanty czekają na renowację. – Z jednego zrobię wywrotkę. Dwuosobową, z możliwością przechylenia skrzyni ładunkowej w trzy różne strony.

Pan Leszek od dziecka marzył, by zostać mechanikiem. I stało się: od kilkudziesięciu lat prowadzi warsztat naprawy samochodów. Przez osiem godzin remontuje auta klientów. Wieczorem pracuje przy swoich trabantach. – I wtedy odpoczywam.
Skąd wzięło się zamiłowanie do trabantów? – Dziesięć lat mieszkałem w Niemczech Wschodnich. Pamiętam warkot silników odpalanych wcześnie rano na osiedlu – wspomina. – To bardzo sympatyczne auto, choć pogardliwie zwane mydelniczką. Bardzo podatne na przeróbki i modernizacje.

Części zamienne, i to z reguły nowe, można bez kłopotu kupić w internecie. – Ja z reguły sprowadzam je z Niemiec. Tam trabant jest absolutnie kultowym autem i to z tendencją wzrostową. Renomowane firmy motoryzacyjne wydzielają linie produkcyjne, które wytwarzają części wyłącznie do trabanta. To potężny przemysł!

Leszek Zdybicki był w lecie na zlocie właścicieli trabantów w niemieckim Anklam.- Zjechało ponad 700 miłośników „mydelniczek”. W swojej kategorii zdobyłem trzecie miejsce.

Uśmiech w nagrodę
Klasyczny Koszalin zrzesza miłośników różnych samochodów. Warunek jest prosty: trzeba mieć pojazd, który ma ponad 25 lat, albo, taki, który wyszedł już z produkcji. Teraz stowarzyszenie skupia ponad 30 osób. – Są u nas właściciele trabantów, polonezów, syren, wartburgów. Ktoś ma czechosłowackie skody, ktoś inny jeździ warszawą. Jeden z naszych młodych kolegów wyremontował dziewięć małych fiatów. Właścicieli starych motocykli czy ciągników oczywiście także przyjmiemy z otwartymi rękami – wyjaśnia szef stowarzyszenia, Andrzej Hamerla. On sam ma na podwórku dwa zaporożce i jednego mercedesa W 123, rocznik 1982. Wszystkie na chodzie.

Członkowie Klasycznego Koszalina swoimi autami chwalili się w czasie miejskiej majówki w Koszalinie i podczas pikniku z okazji Święta Niepodległości. W lecie kilkakrotnie organizowali rajdy głównymi ulicami nadmorskich kurortów, wzbudzając aplauz wczasowiczów. Będą przy swoich samochodach kwestować podczas najbliższego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. I nie jest ważne, że zaporożec czy polonez palą 10 albo 12 litrów paliwa na 100 kilometrów . – Ważna jest frajda, wspólna zabawa – podkreśla Leszek Zdybicki. - Zainteresowanie czy życzliwy uśmiech przechodniów są największą nagrodą.

Każdy z nich ma jakieś „jeździło” – współczesne auto, którym podróżują załatwiając codzienne sprawy. Od święta zaś paradują ukochanymi „klasykami”. Organizują rajdy, zawody i wspólne biwaki. I robią co mogą, by zintegrować żony i towarzyszki życia. Bo bez ich wyrozumiałości ta zabawa nie byłaby możliwa. – Jak inaczej wytłumaczyć im, że naszemu hobby warto poświęcić kilka godzin dziennie?

Maluch kosztuje majątek
Łączą ich troski. Nie jest przecież łatwo spamiętać terminy przeglądów technicznych albo wykupu polis ubezpieczeniowych kilku aut. Znaleźć przytulny garaż lub choćby wiatę, w której ich „staruszki” mogłyby spędzić zimę to także trudna sztuka.

Przez cały rok troszczą się o to, jak naprawić swojego pupila. Większość robi to samodzielnie. Bo to technicznie proste auta, z częściami zamiennymi też nie ma kłopotu. – Kiedyś przecież reperowało się je na podwórkach – przypomina Leszek Zdybicki. Przyznaje jednak, że niektórzy decydują się oddać swoje cacko profesjonalnemu warsztatowi.

Kupno już odnowionego auta odpada. Barierą jest cena. Weźmy pod uwagę małe fiaty: jeszcze kilka lat temu ludzie pozbywali się ich za bezcen. Dziś najbardziej poszukiwane maluchy z tzw. pierwszej serii kosztują nawet 15 tysięcy złotych. A za dobrze zrobioną syrenkę 104 - z drzwiami otwieranymi do przodu, czyli tzw. łapacza kur - trzeba zapłacić 10 tysięcy złotych. A przecież był czas, że syrenkę na chodzie można było kupić za butelkę wódki.

- Pieniądze nie są najważniejsze. Wysiłek, dzięki któremu udaje się przywrócić wrak do życia, daje wielką satysfakcję – podkreśla Andrzej Hamerla.

Klasyk czeka w kolejce

Artur Strojny rozumie to najlepiej. Miłość do oldskulowych pojazdów przejął od ojca, który jest mechanikiem samochodowym. Najpierw sprowadzili ze Szwecji prawie pięćdziesięcioletniego luksusowego mercedesa W 111. Sześciocylindrowy silnik był sprawny, ale auto nie nadawało się do jazdy. Uzupełniali karoserię, remontowali podwozie, wymienili tapicerkę. Potem zajęli się mechaniką.

– Dokupowaliśmy oryginalne, brakujące elementy – tłumaczy pan Artur. Praca nad tym samochodem zajęła sześć lat. – Efekt jest bardzo satysfakcjonujący. Luksusowy, dostojny pojazd.

W międzyczasie kupili w Szwecji mercedesa W 110, model nieco mniej ekskluzywny. To auto też już jest odrestaurowane, tak jak piękny opel kadet z 1964 roku. W kolejce na remont oczekuje audi 100 z 1975 roku.

- Stare samochody mają duszę. Warto im poświęcać czas – dodaje.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto