Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regionalny Puchar Polski. Ojciec - prezes, syn - bramkarz. Pasjonaci w Barwicach

Tomasz Galas
Pasją Grzegorza Tomaszewicza, prezesa i trenera grup młodzieżowych Błoni Barwice, są muzyka i sport. Jak sam mówi, może nazwać siebie szczęściarzem, bo przelał swoje pasje na obu synów. Młodszy z nich, 15-letni Kuba spełnia się jako muzyk, a 5 lat starszy Kacper jest trenerem bramkarzy i gra jako golkiper w Barwicach. Pan Grzegorz i Kacper opowiedzieli o pasji do piłki i o relacjach działających w futbolu ojca z synem.

Pan Grzegorz mimo ogromnej pasji do piłki, nigdy nie grał w żadnej drużynie. Jego zabawa z futbolem podczas lat szkolnych związana była z rolą bramkarza. Przygodę z piłką klubową jako trener rozpoczął dla... starszego syna.

-Kacper miał wtedy 9 lat – wspomina prezes Błoni.

- Właśnie ze względu na niego rozpocząłem przygodę z trenowaniem dzieciaków w Błękitnych Gonne Małe. W Barwicach nie było grupy jego rówieśników, w związku z czym prezes klubu Błękitni zaproponował mi, abyśmy stworzyli taką grupę właśnie w Gonnym. Wtedy zrobiłem papiery trenerskie i Kacper wraz ze swoimi kolegami rozpoczęli zabawę z piłką.

-Nie było żadnych nacisków ze strony taty, abym grał w piłkę, podjął treningi – dodaje Kacper.

- To poniekąd dla mnie zrobił uprawnienia trenerskie. Jak byłem w 3., może 4. klasie podstawówki, postanowiłem sobie, że chcę grać. Jako dziecko nie wiedziałem jeszcze, na jakiej pozycji. W moim przypadku zadziałała stara podwórkowa zasada: „gruby na bramkę”. Byłem mały, okrągły, nie musiałem dużo biegać i tak została ta bramka – przyznaje ze śmiechem zawodnik Błoni.

Dawniej, gdy ojciec miał tylko chwilę wolnego, Kacper zakładał buty, rękawice i wyciągał go do ogrodu, gdzie kopali razem piłkę.

- Co ciekawe, zawsze chciałem, aby tata mnie oceniał. Zawsze po takim kopaniu wystawiał mi ocenę, a ja notowałem ją w zeszycie. Gdy już byłem trochę starszy, to ja strzelałem, a mój młodszy brat Kuba bronił. Też wystawiałem mu oceny, ale Kuba nie przykładał do tego znacznej wagi. Mam takie miłe wspomnienia z tych dziecinnych zabaw – wspomina Kacper.

Obecny prezes Błoni po raz pierwszy zaprowadził starszego syna na trening do Błoni, ale nie było tam odpowiedniej grupy wiekowej i Kacper musiał trenować ze starszymi. Pan Grzegorz obserwował cały trening syna, jak ten starał się pokazać z dobrej strony ponad swoje siły. Pierwszy trening w Błękitnych Gonne Małe był pierwszy dla Pana Grzegorza jako trenera. W tym treningu uczestniczył także Kacper. Również młodszy syn, Kuba, rozpoczął przygodę z piłką właśnie w miejscowości oddalonej o kilka kilometrów od Barwic.

Grzegorz Tomaszewicz pełnił również funkcję wiceprezesa klubu Błękitni i przyczynił się do rozwoju drużyn młodzieżowych. W pewnym momencie w Gonnym Małym było więcej ekip juniorskich niż w będących miastem gminnym Barwicach. Gdy w 2014 roku Tomaszewicz objął fotel prezesa Błoni Barwice, do klubu dołączyli również jego synowie.

-Nigdy w szatni nie spotkałem się z komentarzami, że pomogły mi znajomości i to, że ojciec jest prezesem – przyznaje Kacper.

- Najbardziej denerwowało mnie to, że koledzy z drużyny zadawali dużo pytań w stylu: kiedy będą diety wypłacone, kiedy będą nowe stroje, nowe rękawice? Jesteś synem prezesa, więc załatw to, załatw tamto. Chcieli wszystko na siłę, ale nie rozumieli czasem, że niektórych rzeczy nie dało się przeskoczyć, bo nie było na to funduszy. Momentami było ciężko, bo wymagali ode mnie więcej, niż bym mógł.

Pan Grzegorz ogląda wszystkie mecze drużyny z Barwic. Nie tylko jako prezes, ale też jako rodzic. Jak sam przyznaje, pojawia się przy tym trochę adrenaliny. Z jednej strony patrzy na grę całej drużyny i chce, by ta zagrała dobrze i wynik był korzystny. Z drugiej jednak pojawia się stres wywołany troską o synów. Zarówno Kacper, jak i Kuba, który już skończył przygodę z piłką i poświęcił się muzyce, stawali między słupkami.

- Mimo, że nie grałem w żadnej drużynie, to podczas mojej przygody z piłką również zajmowałem miejsce w bramce. Wiem, że rola bramkarza to naprawdę ogromne wyzwanie i obciążenie psychiczne. Może w czasie meczu zdarzyć się tak, że cała drużyna się stara, bramkarz nie ma nic do roboty i potem przy braku odpowiedniej koncentracji popełni jakąś gafę na niekorzyść drużyny. Bardzo się tego obawiałem, że może przydarzyć moim synom – mówi Pan Grzegorz.

Po meczach nie brakowało w domu rozmów. - Gdy byłem młodszy tata nie wytykał mi moich błędów w grze, ale ja wtedy tak to odbierałem. Teraz rozumiem, że była to próba wytłumaczenia, ale wtedy czułem się atakowany i presja nie pozwalała mi przyjąć do świadomości popełnionego błędu. Obecnie jako trener bramkarzy inaczej do wszystkiego podchodzę – tłumaczy Kacper.

-Mogły pojawiać się między nami zgrzyty – potwierdza Pan Grzegorz.

- Kacper chciał ze mną w domu porozmawiać jak z ojcem, pochwalić się, ale ja wszystko widziałem nie tylko jako rodzic, ale też jako trener. Widziałem jego błędy, mówiłem mu, co mógł zrobić inaczej czy lepiej.

Relacja występująca na linii ojciec trener-syn piłkarz jest już przeszłością. Teraz w klubie panuje między nimi relacja prezes-trener bramkarzy. Ojciec jest szefem, syn podwykonawcą. Rozmowy o piłce odbywają się w spokojniejszej atmosferze. Kacper w tym sezonie zagrał w 3 meczach koszalińskiej Klasy Okręgowej i 2 okręgowego Pucharu Polski. Większej nadziei w piłce już nie pokłada, chce się poświęcić karierze trenerskiej. Mimo zaledwie 20 lat prowadzi warsztaty bramkarskie z występującym kiedyś w Ekstraklasie Sergiejem Szypowskim. Posiada licencję trenerską UEFA Goalkepper C, docelowo chce zdobyć UEFA Goalkepper A.

Młodszy brat, Kuba, niegdyś występujący w trampkarzach Błoni, poświęcił się w pełni muzyce. Dzień przed moją rozmową z Tomaszewiczami dał koncert w Małej Filharmonii w Szczecinku. Prezes drużyny z Barwic jest bardzo dumny z synów, że obaj realizują swoje pasje.

Błonie Barwice, z Kacprem Tomaszewiczem w bramce, w II rundzie Pucharu Polski KoZPN odprawiły z kwitkiem Pioniera 95 Borne Sulinowo, w III rundzie po karnych Sokoła Suliszewo. 2 marca czeka ich nieporównywalnie trudniejsze zadanie, bo rywalem o awans do kolejnej rundy będzie III-ligowa Kotwica Kołobrzeg.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Regionalny Puchar Polski. Ojciec - prezes, syn - bramkarz. Pasjonaci w Barwicach - Głos Koszaliński

Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto