Oto piękne portrety z przełomu wieków. Każde z nich to małe dzieło sztuki, zrobione w formie ozdobnych wizytówek. Nie wiemy, jak ci ludzie się nazywali, ani jak wyglądało ich codzienne życie. Ale jedno wiemy na pewno: to koszalinianie.
Te unikalne fotografie możemy pokazać naszym Czytelnikom dzięki Grzegorzowi Funke, znanemu koszalińskiemu przedsiębiorcy, podróżnikowi i fotografikowi. To właśnie w jego niemałych zbiorach rzeczy i zdjęć związanych z historią naszego miasta są też i te małe portrety.
Zostali uwiecznieni na nich koszalinianie, zdjęcia są pięknie wykonane, umieszczone na twardych, ozdobnych tekturkach. Na odwrocie zdobią je fantazyjne wizytówki zakładów fotograficznych, w których uwieczniono wizerunki klientów.
- To prawdziwe cudeńka, małe działa sztuki - mówi Grzegorz Funke. - Tu wszystko jest drobiazgowo przemyślane i wykonane. Żadna poza fotografowanych osób nie jest przypadkowa, każda mówi coś o nich ważnego, pokazuje jakiś rys osobowości. Kapitalnie jest uchwycona głębia, światło, mistrzowsko są wytonowane doły zdjęć.
To robili prawdziwi artyści, a każda taka fotografia była pamiątką na całe życie, przechowywaną z pokolenia na pokolenie - dodaje koszalinianin. Podkreśla, że dziś, w dobie powszechnej cyfryzacji, mamy aparaty, którymi robimy setki zdjęć, ale rzadko kiedy choćby jedno z nich mówiło o nas samych coś ważnego. - Postępująca technika zwalnia nas z myślenia.
Wystarczy wcisnąć jeden przycisk i sam aparat zrobi za nas wszystko. Ale potem wszystkie zdjęcia wyglądają tak samo, nie zostają w pamięci. Tymczasem sto lat temu, przy ówczesnych możliwościach technicznych, powstawały fotografie, które są niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju - zauważa nasz rozmówca.
Część sfotografowanych w ten sposób osób wybrało zakład Hansa Zimera. Mieścił się on przy dzisiejszym Rynku Staromiejskim i był jedną z najdłużej działających pracowni fotograficznych (od 1891 roku do 1930). Oprócz fotografii Zimer parał się też produkcją i sprzedażą pocztówek.
Na pozostałych zdjęciach są nazwiska właścicieli innych zakładów, w tym Muller i Hack, a także polsko brzmiące Stybalkowski. Łącznie w przedwojennym Koszalinie funkcjonowało 29 pracowni fotograficznych. Ich liczba stale ulegała zmianie. Większość z nich działała nie dłużej niż kilka lat.