W pomoc nauczycielce z liceum im. W. Broniewskiego w Koszalinie włączyło się mnóstwo osób - tych, który ją znają, ale i całkiem nieznajomych, których poruszyła historia mamy i żony, która tak ciężko walczy o to, by być z tymi, których kocha.
O sukcesie tych wszystkich akcji pisze bohaterka akcji. W liście od Anny Wiktorowskiej czytamy:
„Serdeczni przyjaciele, znajomi oraz Wy wszyscy anonimowi darczyńcy, z największą radością chciałabym powiedzieć, że udało nam się zebrać potrzebną kwotę na moje leczenie. Olbrzymi zapał i zaangażowanie nieformalnych grup, dzięki którym Koszalin i jego mieszkańcy mogli uczestniczyć we wspaniałych wydarzeniach artystycznych, sportowych i kulinarnych spowodowało otwarcie tysięcy serc, które zechciały wspomóc moją walkę z nowotworem złośliwym mózgu. Otrzymałam od Was nie tylko pomoc materialną, ale również olbrzymi zasób pozytywnej energii i dobroci, za którą dziękuje i będę dziękować każdego dnia. Mam nadzieję, że będę miała wystarczająco dużo czasu, aby spłacić otrzymane dobro - dobrem dla innych równie potrzebujących, proszących o pomoc.
Chciałabym podziękować wszystkim, dzięki którym mieszkańcy Koszalina, jak i Polski dowiedzieli się o mojej walce. Szczególne podziękowania należą się nieformalnej grupie o największych sercach świata, czyli »Bo jak nie my to kto«, olbrzymie podziękowania należą się koszalińskim belfrom z grupy »Zgrani dla Ani« oraz fundacjom, na które mogłam liczyć każdego dnia czyli »Pokoloruj Świat«, »Ali-via«, »Caritas Polska«. Wielkie podziękowania płynące z serca kieruję dla mojej rodziny, która każdego dnia wspiera mnie w walce z chorobą. Podziękowania kieruję do wszystkich, na których mogłam i mogę liczyć i do tych, którzy swoimi posiłkami przez cały wrzesień rozpieszczali podniebienia naszych dzieci i paniom, które opiekowały się w przedszkolu moim synkiem, podczas gdy przebywałam przez sześć tygodni w Gdańsku, przechodząc radio- i chemioterapię. Wielkie podziękowania dla »Koszalińskiej Akademii Karate« na którą zawsze można liczyć.
Jednak największe podziękowania kieruję do wszystkich dzieci, które wyciągały swoje pieniążki ze skarbonek i pomagały nam uzbierać potrzebną kwotę. Przepraszam tych wszystkich, których nie wymieniłam, a swoimi działaniami wspierali naszą akcję. Kierując do Was wszystkich wielkie dziękuję. Oprócz podziękowań chciałabym również poinformować Was o moich najbliższych i późniejszych planach związanych z leczeniem. Pewnie już wiecie o moim sześciotygodniowym pobycie w Gdańsku ratującym życie. Trafiłam do Gdańska w lipcu w bardzo złym stanie.
Lekarze oddziału onkologicznego podjęli leczenie wprowadzając bardzo agresywną chemio- i radioterapię. Codzienne badanie krwi i ogólnego stanu zdrowia pozwalały ocenić, czy mój organizm radzi sobie z wprowadzoną terapią. Udało się - terapię zakończyłam 31 sierpnia i jeszcze tego samego dnia wróciłam do Koszalina”.
Anna Wiktorowska leczenie miała zacząć już teraz, niestety terapię trzeba odłożyć. Dlaczego? - „Niestety agresywna terapia ratująca życie wyniszczyła mój organizm i wykluczyła mnie na wiele miesięcy z protonoterapii. Obecnie odbudowuję swoją odporność i wszystkie brakujące krwinki terapiami wspomagającymi. Za dwa miesiące będę miała rezonans magnetyczny głowy, który oceni wpływ gdańskiej radio- i chemioterapii.
Dodatkowo za kilka dni przejdę badania mające na celu stwierdzenie, czy będę potrzebowała dodatkowej chemioterapii. W tym momencie, mając zabezpieczenie finansowe na zagraniczne leczenie, potrzebuję dobrej energii i modlitwy, aby mój organizm odbudował się i był gotowy na kolejne ratujące życie terapie. Jeszcze raz wszystkim bardzo dziękuję i obiecuję, że będę Was informowała o postępie w leczeniu”.
Zobacz także Koncert charytatywny w klubie Prywatka
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?