Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Köslin 1932 – agonia demokracji

Adam Wolski
Wymarsz oddziału SA z rynku w kier. Hochetorstrasse (dziś 1 Maja). Na rogu widać hotel Kronprinz.
Wymarsz oddziału SA z rynku w kier. Hochetorstrasse (dziś 1 Maja). Na rogu widać hotel Kronprinz.
Koszalin na starych zdjęciach i pocztówkach wydaje się być miastem, gdzie życie było prostsze i bardziej niewinne.

Czasem jednak można natrafić na takie fotografie, z których wieje grozą i które przypominają mroczny okres z historii miasta.

Po przegranej I wojnie światowej Niemcy wpadły w otchłań nędzy i upokorzenia. Kraj, który zaledwie kilka lat wcześniej był supermocarstwem gotowym podbić świat, stał się okrojoną terytorialnie, targaną politycznymi zawieruchami republiką z szalejącą inflacją. Na mocy postanowień traktatu wersalskiego Niemcom nakazano zredukować armię liczącą w 1914 r. prawie 800 tys. żołnierzy do zawodowej, zaledwie 100 tys. Reichswehry, pozbawionej lotnictwa i ciężkiej broni. Narzucone reparacje wojenne, których spłacanie przewidywano aż do 1988 r. (!) nie tylko mocno pogłębiały powojenną nędzę, ale sprawiały, że kraj wydawał się pozbawiony jakiejkolwiek przyszłości. W tej atmosferze jak grzyby po deszczu pojawiali się polityczni awanturnicy i rewolucjoniści, próbujący w drodze zamachu stanu przechwycić władzę. Jednym z nich był Adolf Hitler, stojący na czele niewielkiej Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników (NSDAP). Mimo zawartego w nazwie słówka „socjalistyczna”, partia była głęboko antykomunistyczna i antysemicka. Odwoływała się natomiast do wspólnoty narodowej, głosząc hasła „powstanie z kolan”, uwalniającego naród od ograniczeń i reparacji wojennych narzuconych traktatem wersalskim. W listopadzie 1923 r. NSDAP próbowała przejąć władzę w Niemczech drogą zamachu stanu, jednak skończyło się to porażką, skazaniem Hitlera na karę pozbawienia wolności oraz delegalizacją jego partii. Rok później przyszły Führer został warunkowo zwolniony z więzienia, a NSDAP po zmianie statutu ponownie zalegalizowana.

Droga do władzy
Z nieudanego puczu wyciągnięto wnioski: władzę zamierzano zdobyć metodami parlamentarnymi, posługując się jednak brutalną siłą, biciem i morderstwami. Głównym narzędziem do tego służącym stały się zorganizowane na wzór wojskowy tzw. Oddziały Szturmowe (Sturmabteilungen – SA), których zadaniem było rozbijanie spotkań i wieców przedwyborczych konkurencji, głównie również prących do władzy komunistów. Druga połowa lat 20 była właściwie nieustannym pasmem burd i ulicznych starć. Wielki kryzys, który po krachu nowojorskiej giełdy w październiku 1929 r. ogarnął świat, spowodował wzrost popularności NSDAP i eskalację walki o władzę w Niemczech. Rósł jednak zamęt, a sytuacja w kraju zaczynała przypominać wojnę domową, nad którą nikt nie był w stanie zapanować. Apogeum politycznej zawieruchy stał się rok 1932, w którym upadały rządy, rozwiązywano Reichstag, a niemieccy obywatele aż czterokrotnie brali udział w wyborach. W kwietniu tegoż roku demokratycznie wybrane władze zdecydowały się rozwiązać hitlerowskie organizacje paramilitarne SA i SS z powodu nieustannego zakłócania porządku publicznego. Na krótko uspokoiło to sytuację na ulicach miast, jednak gdy dwa miesiące później nowy kanclerz von Papen przywrócił legalność SA, krwawe demonstracje i starcia wróciły. Przed przewidzianymi na 31 lipca 1932 r. wyborami, na terenie całych Niemiec hitlerowcy rozbijali wiece wyborcze komunistów, a komuniści wiece wyborcze hitlerowców. Walka szła na kamienie, noże, pałki i broń palną. W samym lipcu w kraju zginęło prawie 100 osób, a ponad 1100 zostało rannych.

Polegli towarzysze
W Koszalinie, który jako miasto w jednej z biedniejszych niemieckich prowincji mocno sympatyzował z partią Hitlera, również trwały brutalne walki. 4 lipca na w okolicach Góry Chełmskiej grupa komunistów zaatakowała kamieniami i płytami chodnikowymi powracających z Sianowa dwóch wysokiej rangi członków paramilitarnej SA: standartenführera Curta Kretha, właściciela ziemskiego z Neuhow (dziś Opatówek koło Bobolic), członka SA od 1929 r. szefa oddziału od 1930 r. oraz jego adiutanta i kolegę ze studiów, dr. Günthera Roßa. W wyniku ciężkich obrażeń, obaj po kilku dniach zmarli w szpitalu, powiększając grono nazistowskich męczenników. Po dojściu do władzy Hitlera w styczniu 1933 r. które oznaczało koniec demokracji w Niemczech., jeszcze w tym samym roku obu SA-manów upamiętniono, nadając ich imiona dwóm sąsiadującym ze sobą koszalińskim ulicom: dzisiejszej ul. Rybackiej (Curt-Kreth Straße) i Spokojnej ( Günther-Roß Straße). Ich imiona nadano również ulicom w innych miastach: w Bobolicach, Świnoujściu i Berlinie, a Kreth jako Standartenführer dodatkowo miał swoją ulicę w Gdańsku i Szczecinie.

Obu nazistów uczczono w Koszalinie również pomnikiem w postaci ogromnego głazu narzutowego znajdującego się w miejscu napaści, niedaleko obecnie istniejącego pomnika Powstańców Listopadowych na Górze Chełmskiej. Na kamieniu został zamocowany hitlerowski orzeł ze swastyką (od 1935 r. godło III Rzeszy) oraz wykuty napis głoszący, że obaj polegli w walce ze zdrajcami ojczyzny. W rocznicę śmierci obu SA-manów wystawiano tam warty honorowe oraz składano wieńce i kwiaty.

SA maszeruje
Prezentowane zdjęcia zostały wykonane w pierwszą rocznicę śmierci obu prominentnych nazistów, co widać przy dużym powiększeniu widocznych w tle afiszy reklamujących występy cyrku Krone (Korona). Niewielki oddział kilkudziesięciu umundurowanych SA-manów z nazistowskim sztandarem i pogrzebowym wieńcem zebrał się na koszalińskim rynku, z którego ruszają w stronę nowego cmentarza przy dzisiejszej ul. Gnieźnieńskiej. Nie ma jeszcze jakiegoś szalonego zainteresowania dorosłych, widowisku przygląda się głównie grupka odświętnie ubranych małych dzieci i starszych w mundurkach Hitlerjugend. Terror, który już niebawem nakazywał wszystkim przechodniom pozdrawiać maszerujące oddziały uniesioną ręką w nazistowskim pozdrowieniu (tzw. Hitlergrüß) dopiero się rozkręcał.

Czas, w którym wykonano te zdjęcia był apogeum siły SA, której liczebność wynosząca w 1931 r. 77 tys. członków wzrosła w ciągu dwóch lat do 700 tys. sięgając 3,2 mln bojówkarzy. Dla Hitlera bardzo szybko stali się kłopotliwym balastem. Uważający się za narodowosocjalistycznych rewolucjonistów SA-mani czuli się rozczarowani „zdradą” swojego wodza, który stanął na czele rządu grupującego przedstawicieli skompromitowanych w ich oczach środowisk konserwatywnych: pruskich generałów, arystokracji, finansistów i bogatych posiadaczy ziemskich. Członkowie SA uważali, że nie skorzystali na „rewolucji hitlerowskiej” z 1933 i domagali się dostępu do ważnych stanowisk państwowych oraz wynikających z nich przywilejów. Nowy kanclerz tracił też u nich popularność, próbując wziąć w karby samowolne lincze i dzikie obozy koncentracyjne.

Wśród najwyższych oficerów SA, jej naczelny dowódca Ernst Röhm, mający ambicje zostania ministrem obrony mówił o Hitlerze jako o „śmiesznym kapralu” lub wręcz „śmieciu”, którego trzeba „co najmniej odesłać na urlop”. Niespełna rok po koszalińskiej paradzie, Hitler uprzedził jednak Röhma, aresztując i mordując oponentów, przez co trzęsąca dotąd krajem SA faktycznie straciła na znaczeniu na rzecz SS i po zredukowaniu ograniczyła się do pełnienia funkcji ceremonialnych. Kto wie, czy gdyby obaj nazistowscy męczennicy z Koszalina nie zginęli wcześniej, nie zostaliby zgładzeni lub przynajmniej uwięzieni przez własnego Führera dwa lata później.

Zobacz także Widowisko nadania aktu lokacyjnego z okazji 750-lecia Koszalina

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto