Jest październik 1976 roku. W delikatesach przy ulicy Zwycięstwa w Koszalinie młody mężczyzna podaje sprzedawczyni talon na 1 kilogram cukru. Jest zdziwiony, że musi jeszcze podać pieniądze. Nie może uwierzyć, że kartka nie uprawnia go do otrzymania cukru w prezencie.
Tak w Polsce epoki Edwarda Gierka rozpoczyna się czas reglamentacji podstawowych produktów spożywczych (tuż po wojnie też obowiązywała reglamentacja, ale ostatecznie zniesiono ją w 1953 roku). Wkrótce ludzie zaczną oczekiwać w tasiemcowych kolejkach, by kupić mięso czy herbatę, a głównym zajęciem ekspedientek będzie pilnowanie pustych półek (o spekulantach i handlu „spod lady” nie wspominamy). – Niewielu z nas pamięta, że czas kartek zaopatrzeniowych trwał w Polsce 13 lat – tłumaczy Janusz Bortnik, koszaliński kolekcjoner, który zgromadził blisko 200 oryginalnych kartek zaopatrzeniowych z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku.
A Szwedzi ostrzegali
Pierwsze bilety towarowe, czyli kartki na cukier, były starannie zaprojektowane, miały hologramy i zabezpieczenia. Można było za nie kupić 2, 1 lub pół kilograma cukru. – Udało mi się zdobyć tylko kartkę na 2 kilogramy cukru – dodaje pan Janusz przypominając, że kartki zaopatrzeniowe miały perforację – po przedarciu można było zrealizować połowę przydzielonej racji, by wykupienie reszty odłożyć na później.
Obrazek polskich kartek zaopatrzeniowych na cukier z 1976 roku znalazł się na plakatach wyborczych szwedzkiej partii konserwatywnej, która ostrzegała w ten sposób przed głosowaniem na tamtejszych socjaldemokratów. Szwedzi mieli nosa: wkrótce półki w polskich sklepach zaczęły świecić pustkami, pojawiły się sklepy dla bogatych (tzw. komercyjne). Jednym z postulatów z Sierpnia `80 roku było więc wprowadzenie kartek na mięso i przetwory. Rząd zrealizował to żądanie w lutym 1981 roku, w maju wprowadzono także kartki zaopatrzeniowe na masło, mąkę, ryż i kaszę, a niedługo potem - na mydło (kostka na miesiąc!) i proszek do prania.
Kartka nad kartkami
Potem już prawie wszystko było reglamentowane. Dzieciom i młodzieży przysługiwała kartka na czekoladę (w grę wchodziła zamiana na tzw. wyrób czekoladopodobny), dorośli dostawali kupony na wódkę i papierosy. Pieluchy i mydło dla dzieci sprzedawano na podstawie książeczki zdrowia. W szkołach rozdawano talony na buty. Kiedy pojawiły się problemy z benzyną, jednego dnia tankowali ci z parzystymi numerami rejestracyjnymi, drugiego - z nieparzystymi. W końcu także wprowadzono talony paliwowe.
Reglamentacja rozrosła się w Polsce do rozmiarów skomplikowanego biurokratycznego systemu. Rząd co kilka miesięcy ogłaszał normy zaopatrzeniowe dla poszczególnych grup obywateli, określając przydział mięsa, cukru, masła, słodyczy, a nawet waty i pieluch. Każdy dorosły dostał „kartkę-matkę”, czyli wkładkę zaopatrzeniową, w której wpisywano wydane kartki (Janusz Bortnik ma historyczną wkładkę wydaną przez koszaliński ratusz i przez Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej).
Funkcjonowało wiele rozmaitych rodzajów kart zaopatrzeniowych. W kolekcji koszalinianina jest np. kartka typu A dla dzieci z miast w wieku 1-9 lat i kartka RD – dla ich rówieśników ze wsi, których rodzice nie prowadzili gospodarstwa rolnego (dzieciom rolników przysługiwał mniejszy przydział mięsa). Kartka B przysługiwała „zatrudnionym w gospodarce uspołecznionej, a także w spółdzielniach produkcyjnym i PGR”, karta MI – inteligencji i studentom, a MII – osobom pracującym fizycznie.
W czasie największego kryzysu obowiązywały specjalne talony dla młodych małżeństw ułatwiające kupno mebli, lodówki czy telewizora (pozostali nawet tygodniami oczekiwali w kolejkach, w których porządku pilnowały specjalne komitety). Odzież pogrzebową sprzedawano po okazaniu aktu zgonu, a odzież ślubną, obrączki i alkohol weselny - na podstawie zaświadczenia z USC. Reglamentacji podlegały nawet zeszyty szkolne i mleko.
Kartki do lamusa
Kartki zaopatrzeniowe doczekały się specjalnego katalogu, z którego można się dowiedzieć, że od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku wprowadzono w Polsce ponad 1700 kart ogólnokrajowych. –A przecież były także kartki honorowane tylko w obrębie województw czy gmin – dodaje koszaliński kolekcjoner, pokazując kartkę regionalną na margarynę i olej wprowadzoną w lutym 1982 roku w województwie zielonogórskim. – Znajomy odszukał ją porządkując rodzinne papiery.
W połowie lat osiemdziesiątych zniesiono reglamentację cukru i był to początek końca systemu kartkowego. – Najdłużej utrzymały się kartki zaopatrzeniowe na mięso - przyznaje Janusz Bortnik i prezentuje dowód: świetnie zachowaną kartkę M1 z lipca 1987 roku z niewykorzystanymi kuponem „300 gramów wołowiny lub cielęciny z kością”.
Pod koniec lipca 1989 roku rozdzielono kartki na kolejny miesiąc. A 1 sierpnia 1989 roku rząd uwolnił rynek żywności. – Reglamentacja została zniesiona. Dlatego dziś w Internecie bez trudu można kupić niezrealizowane kartki z sierpnia 1989 roku.
System kartkowy wprowadzano także w niektórych innych krajach w Europie – m.in. w Związku Radzieckim czasów Gorbaczowa, na Ukrainie i w Rumunii. Ale w Polsce był najbardziej rozbudowany i miał najdłuższą historię. - Dobrze więc, że tak szybko o nim zapomnieliśmy – dodaje Janusz Bortnik.
O tym czym pasjonują się i co kolekcjonują koszalinianie będzie można dowiedzieć się w sobotę (13 grudnia) w godz. 11-14 podczas kolejnej giełdy kolekcjonerskiej organizowanej w Muzeum w Koszalinie. Zaprezentowane zostaną nie tylko historyczne kartki zaopatrzeniowe, ale także kolekcje znaczków, monet, orderów i odznaczeń, widokówek, porcelany, starych zabawek. __
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?