Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

100 lat temu w Koszalinie służyli Polacy w niemieckich mundurach

Krzysztof Urbanowicz
Tu mieściła się 11. kompania 54. regimentu piechoty von der Goltz.. Dziś ul. Zwycięstwa 177.
Tu mieściła się 11. kompania 54. regimentu piechoty von der Goltz.. Dziś ul. Zwycięstwa 177. Z kolekcji Zbigniewa Wojtkiewicza
Oglądając stare pocztówki z Koszalina zwykle skupiamy się na tym, co przedstawiają.

Warto jednak również sprawdzić treść, jaka znajduje się z drugiej strony. W bogatej kolekcji dawnych widokówek z naszego miasta będących w posiadaniu koszalińskiego kolekcjonera Zbigniewa Wojtkiewicza znajduje się kilka, których nadawcami byli Polacy odbywający obowiązkową służbę wojskową w tutejszym garnizonie.

3 listopada 1912 r., a więc dokładnie 105 lat temu pewien dwudziestoletni poborowy z Kruszwicy wysłał z Koszalina kartkę pocztową zaadresowaną do Frau L. Kunkel Wittron in Kruschwitz, Markt nr 18. Pisał na niej: „Kochano Matko donoszę ze list odebrałem i się ucieszyłem, gdy matczynę pismo ujzałem, bo gdy się odbierzę z domu, to się człowiek rozwesela, bo zaraz wspomni w domu. To jest moja Kazernia, dla wszystkich pozdrowieniem Władek” . „Kazernia” (niem. Kaserne – koszary) którą przedstawiała pocztówka, była kamienicą przy Rogzower Allee 59, w której ulokowani byli żołnierze 11. kompanii koszalińskiego 54. regimentu von der Goltza.

W owym czasie kompanie koszalińskiego regimentu rozlokowane były w zaadoptowanych dla potrzeb wojska, istniejących do dzisiaj, zwykłych budynkach mieszkalnych. 9 kompania kwaterowała przy ul. Zwycięstwa 156, 10. kompania przy ul. Zwycięstwa 168, 11. kompania przy ul. Zwycięstwa 177, zaś jedynie 12. kompania przebywała w specjalnie wzniesionym krótko przed 1870 rokiem budynku koszarowym w mocno dziś przebudowanej siedzibie Urzędu Skarbowego przy ul. Moniuszki 15. Na podwórzu z tyłu budynku „kazerni”, w którym odbywał służbę Władek Kunkel mieścił się plac ćwiczeń, na którym prowadzono gimnastykę, zajęcia musztry oraz fechtunku na bagnety, co również uwieczniono na jednej z pocztówek.

W pruskim mundurze na froncie we Francji
Służba wojskowa w Prusach była obowiązkowa i trwała 3 lata. Podlegali jej mężczyźni – poddani króla pruskiego (od 1871 r. cesarza niemieckiego) niezależnie od narodowości. Ponieważ zasadą pruskiej armii było tworzenie więzi między wojskiem i lokalną społecznością, pułki rekrutowały poborowych spośród miejscowej ludności na terenie, gdzie stacjonowano. Koszaliński 54. regiment sformowano w 1860 roku w rejonie znajdujących się w zaborze pruskim Gniezna, Bydgoszczy i Piły i dopiero potem wysłano na Pomorze.

Z tego powodu służący w nim rekruci w zdecydowanej większości deklarowali pochodzenie polskie. Przeprowadzony w 1867 roku spis w wojsku pruskim wykazał, że na terenie rejencji koszalińskiej służyło 619 żołnierzy, którzy jako język ojczysty podali język polski. Wśród żołnierzy rannych i poległych w wojnie francusko-pruskiej 1870 roku upamiętnionych na pomniku przed budynkiem koszalińskiej Dyrekcji Poczty (dziś Plac Wolności) znalazły się takie nazwiska jak Woyciech Wyszkowski, Kasimir Polaczyk, Mikolajczak, Antoniak, Czarnecki, Nowak, Lewandowicz, Brzozowski, Batkowski, Dembek, Kozlowski, Niebojewski, Tomaszewski, Brzesinski i wielu innych o polskich nazwiskach.

3 kwietnia 1914 r., a więc pół roku przed wybuchem I wojny światowej wciąż służący w koszalińskim regimencie strzelec Władysław Kunkel wraz ze swoją kompanią przeprowadził się do nowego budynku koszar przy Rogzower Allee 96 (dziś Wojskowa Specjalistyczna Przychodnia Lekarska przy ul. Zwycięstwa 204a) i pisał do Kruszwicy: „Kochano mamo donoszę mamy że już jesteźmy wnowech Kazerniach teraz mamy lepiej jak wtech starech. Pozdrawiam mame mile i serdecznie Władek”. W tym czasie armia niemiecka liczyła niemal 700 tysięcy ludzi, w tym ok. 40 tysięcy Polaków. Po ogłoszeniu mobilizacji stan armii zwiększył się do ponad 3,8 miliona oficerów, podoficerów i żołnierzy. Jakkolwiek nie istniały jednolite polskie regimenty, to pułki z wschodnich terenów Rzeszy (śląskie i zwłaszcza wielkopolskie) składały się w większości z Polaków.

Niektóre z nich nazywano wręcz Katchmarkenregimenten, od popularnego w tamtych rejonach polskiego nazwiska Kaczmarek. Jednak w regimencie koszalińskim w tym czasie większość rekrutów pochodzących już z terenu tutejszej rejencji była Niemcami, choć nadal powoływano do niego Polaków z Kujaw i Wielkopolski.

W okopach Wielkiej Wojny
7 sierpnia 1914 roku żołnierze koszalińskiego III batalionu 54. regimentu von der Goltza pod komendą nowego dowódcy, majora Emila von Selle wymaszerowali na front. Już 20 sierpnia przeszli swój pierwszy chrzest bojowy w bitwie z Rosjanami pod Gąbinem na terenie Prus Wschodnich, a w tydzień później, 27-29 sierpnia starli się z nimi w bitwie pod Tannenbergiem i nad Jeziorami Mazurskimi. Jesienią walczyli na ziemiach polskich w rejonie Włocławka, Gostynina-Gąbina, Łowicza i Łodzi. Od 18.12.1914 r. do 13.02.1915 r. regiment toczył boje na linii Rawka-Bzura. Najprawdopodobniej właśnie wtedy (26.01.1915 r.) Musketter (strzelec) Wladislaus Kunkel został lekko ranny, co odnotowano na liście rannych i poległych żołnierzy niemieckich (dostępna w internecie).

Nieco wcześniej, 29.09.1914 r. inny polski żołnierz z 10. kompanii koszalińskiego regimentu, muszkieter Edmund Konieczka z Orchowa koło Mogilna, wg tej samej listy został ciężko ranny w bitwie pod Raczkami (na Suwalszczyźnie). Na wysłanej dwa tygodnie później pocztówce z widokiem koszalińskiej katedry (którą zapewne zabrał z koszar na front) pisał (pis. oryg.): „Pozdrawiam wszystkich z pola – Edmund. Ja żem jest jusz w mojej kompanii, wełniane żeczy żem dostał od czerwonego krzyża w drodze jak żem jechali. Moskale są jusz takie że jak się je zobaczy aż się skura rucha takie przemarznięte i zgłodniałe.” Nazwisko Konieczki pojawiło się na liście ofiar walk jeszcze drugi raz, gdy został ponownie ciężko ranny 31. maja 1917 r. Co się z nim dalej działo – nie wiadomo. Zapewne przeżył wojnę, ale liczbę Polaków w armii kajzera poległych w latach 1914-1918 szacuje się na ok. 100 tysięcy.

Powstaniec Wielkopolski
A co się stało ze strzelcem Władysławem Kunkelem? Wrócił do rodzinnego domu i wziął udział w Powstaniu Wielopolskim, wpierw jako uczestnik tajnych posiedzeń przywódców ruchu powstańczego na terenie Kruszwicy, a następnie od 02.01.1919 r. pod dowództwem por. Franciszka Nowickiego walcząc z bronią w ręku w bojach o oswobodzenie Kruszwicy, okolicy oraz Inowrocławia i miejscowości w powiecie inowrocławskim.

W 1928 roku w czasie wyborów do sejmu i senatu został wymieniony w Orędowniku Urzędowym jako robotnik i członek obwodowej komisji wyborczej w powiecie strzelińskim (koło Inowrocławia). Przeżył również II wojnę światową.W 1958 r. decyzją Rady Państwa został w odznaczony Wielkopolskim Krzyżem Powstańczym. Wg informacji, jakie uzyskałem telefonicznie od osoby zarządzającej kruszwickim cmentarzem, zmarł w 1973 roku i spoczywa w grobowcu rodzinnym wraz z matką Leokadią, żoną Heleną i córką Aleksandrą.

Dziękuję p. Iwonie Sławińskiej i Zbigniewowi Wojtkiewiczowi za pomoc w poszukiwaniach śladów Władysława Kunkela.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto